Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Zaczynamy dzień od pysznego śniadania w hotelowym ogrodzie. Jak to na Seszelach i dzisiaj czeka nas piękny rowerowy dzień.
Wyruszamy na jedną z najpiękniejszych plaż na świecie. Jak się jednak okazało przy bramie wjazdowej do parku dzisiaj na razie nikt nie może tej plaży odwiedzić.
Na szczęście jest wiele innych pięknych miejsc więc ruszamy dalej na Grand Anse. Przecinamy naszą wysepkę na skos, by znaleźć się na południowo-wschodnim jej wybrzeżu.
Droga prowadzi przez przepiękny tropikalny las, jest nieco wymagająca z uwagi na jeden dość długi podjazd — ale rajska plaża i piękne skały wynurzające się z oceanu są warte tego wysiłku. Po drodze jeszcze lekki deszcz nas zmoczył, ale jest ciepło i wysychamy prawie od razu.
Dzisiaj zostajemy tutaj na cały dzień — pogoda idealna na kąpiele w ciepłym Oceanie Indyjskim, fale są spore, ale skakanie przez nie, przepływanie czy też body surfing (ściągający ubrania) to znakomita zabawa i relaks. Mamy miejsce pod piękną palmą niedaleko majestatycznie wystających z wody skał. Wybrałam się też na plaże obok — Petite Anse — równie malownicza, pusta z pięknym białym piaskiem.
Tutaj można naprawdę wypocząć.
Wracamy popołudniem — ta sama droga do hotelu malownicza, wśród bujnej zieleni i skał. Przy hotelu już przed kolacje widzieliśmy kilka nietoperzy — stałych i licznych mieszkańców tej wyspy, wiszących — jak przystało — na gałęziach drzew.
