Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
To był wyjazd niespodzianka, urodziny z zorzą polarną. Plan ułożony przez Małgosię okazał się strzałem w dziesiątkę. Hotel, taki jak lubię, czyli elegancki, z pięknym widokiem, cudownymi śniadaniami na najwyższym poziomie. Do tego wszędzie blisko, bo w samym centrum miasteczka. Tu nawet ciemności na zewnątrz nie były takie straszne. Widok z okna, że można z nosem przy szybie siedzieć cały dzień i całą długą noc. A tak, bo dnia było może ze dwie godziny.
Choć pobyt krótki to miejsca na nudę nie było, wizyta u reniferów bardzo ciekawa, przede wszystkim obcowanie ze zwierzakami naprawdę oko w oko.
Wjazd kolejką linową na punkt widokowy nad miastem to obowiązkowy punkt programu, widoki cudne.
Przejażdżka zaprzęgiem Św. Mikołaja to kolejny mocny punkt programu.
I wreszcie ukoronowaniem pobytu był wyjazd na polowanie na zorzę polarną. Ależ to była przygoda!
Tego dnia wszystkie aplikacje informowały o zerowych szansach na zorzę, ale nasz przewodnik wiedział, gdzie jej szukać. Zabrał nas aż 170 km od Tromso, na południe, do Finlandii. Było zimno, przeraźliwie zimno, -28 stopni musi zrobić wrażenie, dostaliśmy superciepłe kombinezony i mogliśmy delektować się zorzą tylko dla nas.
Ognisko, czekolada, gulasz z renifera – szczękanie zębami, skostniałe palce i paluchy. Nie mogłam wymarzyć sobie piękniejszych urodzin. Gromkie Happy Birthday odśpiewane przez międzynarodową ekipę współtowarzyszy polowania na zorzę to dopiero początek długiego świętowania.
