Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Sokotra 20.02-1.03.2024

Snorklowanie na Sokotrze


27-02-2024

Poranny rozruch

Rano spacer po plaży, niestety zostałam sama. Potem ćwiczenia z Kariną, tu już frekwencja była lepsza. Potem śniadanie w komplecie i jedziemy na północ wyspy. Przed nami kawał drogi do przejechania. Miały być dwie może i pół, zrobiło się niemal 3 i pół godziny przejazdu. To kawał drogi i mnóstwo czasu, ale widoki w pełni wynagrodziły nam cały trud.

Kwitnące drzewa butelkowe co jakiś czas powodowały, że  robiliśmy postoje, by nacieszyć się widokami. To idealny czas na oglądanie kwitnących drzew. Niektóre z nich nie mają liści, inne dopiero co małe zalążki, za to kwitną cudnie w różnych odcieniach różu.

Na dzisiaj zaplanowaliśmy sporo atrakcji związanych z wodą. Najpierw idziemy do oczka wodnego, nazywanego basenem bez krawędzi. Co za widoki. Idealnie błękitne niebo bez ani jednej chmurki, kolor wody w oceanie lazurowy, białe kamienie wydrążone przez meandrującą wodę tworzące białe wymyślne kotły i wreszcie samo oczko z wodą niczym zielone kamienie szlachetne.

Snorklowanie na Sokotrze

Niemal wszyscy skusiliśmy się na kąpiel, bo byśmy bardzo żałowali. Aż żal stąd wychodzić, ale przed nami jeszcze snorklowanie. Najpierw jednak podejście do samochodów, całkiem zgrabnie nam to idzie, po drodze kolejne butelkowce i drzewa smocze. Na lunch zjeżdżamy do laguny, gdzie pod palmami stoją już nakryte dla nas stoły. Jak zwykle pyszne jedzenie: najczęściej mamy tu makaron lub ryż i do tego ryba. I tak jest też dzisiaj. Choć bardzo miło zaskoczyła nas wczorajsza zupa, a i koza była wyborna.

W kolejnym obozowisku rozbitym tuż nad samą wodą mamy niemal perfekcyjne zaplecze sanitarne. Są prysznice i są toalety, nawet lustro, wprawdzie bardzo pochlapane, ale jest. Korzystamy w pełni z dobrodziejstw i ulepszeń.

Ale najpierw snorklowanie, woda dzisiaj nadzwyczaj spokojna. Przyjemnie się pływa. Są żółwie, są kolorowe ryby, nie udało się wypatrzeć ośmiornicy.

Zakupy i kolacja w stolicy

Krótko przed zachodem słońca, spakowani jedziemy do stolicy. Nie jest to obowiązkowy punkt programu, ale mamy w planach zakupy drobiazgów z Sokotry, a to jedyne miejsce, gdzie możemy coś kupić. Poza tym uciekamy z campu na kolację do miasta. Tutaj w menu wprawdzie bez niespodzianek, bo ryż, ryba, ale jest też pyszny chleb, mamy pikantny sos i wielu z nas je rękoma. A są jeszcze świeże soki.

I tak show kradną kozy i koty, które nie opuszczają nas ani na chwilę i mimo tego, iż jesteśmy w najlepszej restauracji w mieście, są z nami cały czas.


Następny dzień


Pojechali i napisali: