Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Czas na ostatni dłuższy przejazd. Po słodkim śniadaniu w jaskini żegnamy się z właścicielami i jedziemy w stronę wybrzeża. Na koniec pobytu w Tunezji zaplanowałam nocleg w hotelu resorcie nad samym morzem z opcją all inclusive. To cały czas nie jest mój ulubiony sposób na wakacje, ale rozumiem, że po tygodniu jedzenia jagnięciny i kuskusu należą się nam pizza, lody czekoladowe i naleśniki z nutellą.
Zanim jednak dotrzemy nad wodę, wybieramy do przejazdu trasę autostradą, co znacznie skraca czas przejazdu, a dodatkowo zaglądamy do El Jem, miejscowości, w której szukać będziemy Koloseum. Tak naprawdę to nie trzeba go szukać, bo jadąc przez miasto, nie ma możliwości, by je przeoczyć, wyrasta pośrodku miasta, a wysokie mury widać z daleka.
Budynek robi na nas ogromne wrażenie. Spacerujemy, oglądając go od środka. Wszędzie można zajrzeć i na poszczególne piętra i do podziemi.
Bardzo mi się tu podoba.
To była bardzo dobra decyzja, by wybrać to miejsce na zwieńczenie wyprawy.
Nasz leży nad samą wodą i należy do znanej sieci ośrodków hiszpańskich. Postawiłam na gwiazdki i słusznie. Hotel jest duży, ale kameralny. Sporo tu zieleni, zejście na plażę bardzo ładne, sporo miejsc przy samych basenach.
Spodziewałam się, że początek sezonu szybko wygoni dzieciaki z basenu, bo woda zbyt zimna. Nikomu to jednak nie przeszkadza, sporo tu turystów, którzy spragnieni słońca wylegują się na leżakach. A sądząc po opaleniźnie już jakiś czas leżą sobie tutaj.
Hotel zapewnia wszelkie uciechy typowe dla takich miejsc. Wielka restauracja z ogromnym wyborem jedzenia, jest pośród tego wszystko, na co czekały dzieciaki.
Do tego bar, napoje, dyskoteka, escape room, mini disco.
Na szczęście jesteśmy rodzinnie zgodnie i nie rzucamy się na wszystko. Basen tak, plaża tak, trochę sportów, potem kolacja, szisza i spanie.
Jutro ostatni dzień w Tunezji.
