Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Ascetyczne pokoje, futony, cisza za oknem. Dobrze nam się spało. Śniadanie… oczywiście tradycyjne, ryż, rybki, miso i zielona herbata. Miyajima ma swój magiczny urok!
Wracamy na Honsiu i ruszamy pociągiem do Kyoto. A przed podróżą zaopatrujemy się w przysmaki na drogę. Pięknie pakowane pyszności.
Po przyjeździe do Kyoto od razu ruszamy na tutejszy słynny targ kulinarny. Raj dla miłośników smaków wszelakich japońskich! Choć tacos też były, tak z ciekawości, a okazały się smakowitsze nawet niż w Meksyku!
Posileni odwiedzamy tutejszą świątynię Kiyomizu-dera górującą wśród zielonych wzgórz nad dawnym Kyoto. Kolory, piękna architektura, ale też ogrom odwiedzających. To nas trochę męczy i rozczarowuje.
Wieczorem zaglądamy do słynnej dzielnicy Gion, gdzie w herbaciarniach bywają gejsze, urozmaicając swoją obecnością przeróżne spotkania. Spacerujemy, rozglądamy się. I niektórzy z nas geiko spotkali! Ale czy rzeczywiście one wszystkie są tak piękne…?
A na zakończenie dnia ulewa. Dobrze, że mimo deszczu nieustannie jest ciepło. Kolacja z udonem, pyszną wołowiną, a jutro nadal Kyoto przed nami.
