Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Dziś pierwsza przejażdżka japońskimi pociągami. Najpierw express. I oszałamiające widoki po drodze, góry i niezliczone rzeki, które co chwilę przecinamy. W pewnym momencie pociąg stanął, zwierzak na trasie, mamy opóźnienie.
Podczas przesiadki bieg przez stację, zdążamy na szinkansena. Ten by na nas nie poczekał przecież. Szinkansen mknie jak burza, choć rzeczywiście te jego szalone prędkości widać najbardziej, gdy śmiga obok, a nie z perspektywy pasażera.
Zostawiamy bagaże. Lunch. Spodziewalibyście się, że w tym kraju, gdzie tak szybko się żyje, stacje kolejowe to zwykle zagłębie dobrego jedzenia?
I ruszamy do zamku. Dziś ten w Japonii największy budowany jeszcze z XIV w. Ogromnie rozległe tereny, potężna twierdza, a jednocześnie tak lekki w swej konstrukcji, przypominający czaplę w locie, że właśnie tak nazwany - Zamkiem Białej Czapli. Zbudowany tak, by ilość i zawiłość korytarzy, wysokość drewnianych schodów była wręcz niemożliwa do zdobycia. My zdobywamy. Dosłownie. Bo nie był to zwyczajny spacerek po zamku. Jest piękny! A są wśród nas tacy, co czekali na to miejsce szczególnie, bo już w domu ułożyli zamek Himeji… z Lego!
Z zamku idziemy pospacerować przyzamkowymi ogrodami. Niezwykłe! Każdy krok, każde spojrzenie to jak nowy zachwycający kadr. Cudowna, kojąca kompozycja zieleni, wody, kamieni, mostków, krętych ścieżek…
Kolacja dziś wykwintna. W stylu zachodnim dla odmiany, w tutejszej bardzo eleganckiej włoskiej restauracji. Jemy, degustujemy. Jest pysznie.
