Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Od rana pakowanie aut i wyjazd na zwiedzanie kolejnego cudu natury - Kanionu Antylopy.
Jedziemy na pustynne tereny Arizony, by po kilkunastu minutach skręcić z głównej drogi na parking. Stąd jedziemy już dalej małymi busami pod sam Kanion.
Zwiedzamy małymi grupkami, więc jest czas na zdjęcia na pustkę i ciszę. Przechodzimy pomiędzy pięknie wyrzeźbionymi przez erozję blokami piaskowca. Kolory i struktura to arcydzieło natury. Gładkie ściany, malowane w poprzeczne paski w odcieniach czerwieni, pomarańczu i żółci i magiczne snopy światła wpadające z góry - czysta magia.
Nasz przewodnik - Indianin z plemienia Navaho wytłumaczył nam, jak powstały kanionu Antylop przez miliony lat.
Jest to kolejne miejsce WOW na naszej trasie.
Po drodze jeszcze się zatrzymujemy, by zobaczyć zaporę Glam na rzece Kolorado, której budowa w latach 60. w udział sporo emocji i kontrowersji. Nad tamą wybudowano łukowy most - jeden z najwyższych w USA.
Dzisiaj przed nami trochę mil do przejechania - zmieniamy też stan - wjeżdżamy do Utah. Zmienia się t z krajobraz i temperatura. Jesteśmy na wysokościach powyżej 1500 m n.p.m. - zielone łąki, porośnięte drzewami zbocza gór. Wjeżdżamy w drogę prowadzącą do miejscowości Bryce i już na tym krótki odcinku mijamy Czerwony Kanion z przepięknymi formacjami skalnymi właśnie w kolorze czerwonym, do tego droga prowadzi przez łuki wykute w tej skale.
Docieramy do hotelu, a dla chętnych wyjazd na zachód słońca do Parku Narodowego Bryce.
Jest specjalne miejsce, gdzie o tej porze dnia HooDoo są oświetlone promieniami zachodzącego słońca i właśnie tam jadę. Jest niewiele ludzi, cisza spokój i niesamowite widoki.
