Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Botswana 1-17.10.2024

Zwierząt bez liku


09-10-2024

Wstajemy różnie

Niektórzy z nas łapią wschód słońca na zewnątrz namiotów, inni w łazience podczas porannej toalety, są i tacy co jeszcze smacznie śpią.

Przy stole podczas śniadania wymieniamy się wrażeniami, jak spędziliśmy noc. Becia i Aga wygrywają zawody na niezwykłe przygody. Jedna i druga miały w namiocie odwiedziny ratela, zwierzaka podobnego do skunksa, który wyniuchał w Ich torbach jedzenie. Zwierzak był na tyle sprytny, że otworzył nawet słoik z masłem orzechowym i wywlekł plecak, gubiąc sztućce.

Narobił niezłego strachu Dziewczynom, u Beci powyjadał cukierki i rozrzucił chusteczki.

U Cioci Sławy słoń musiał przechodzić bardzo blisko namiotu. U nas spokojnie, choć na piasku znalazłyśmy ślady lwa – tak myślałyśmy, choć jak się później okazało równie dobrze, mogły  to być także ślady hieny.

Którakolwiek z wersji była dość przerażająca. Przy śniadaniu przypomnieliśmy sobie wiadomości o Delcie Rzeki Okawango oraz o łódkach mokoro. Zanim ruszymy na safari w stronę Parku Moremi nasz gospodarz zaprasza nas do swojego campu całkiem blisko.

Nie wie, co robi, bo urzeczeni namiotami stacjonarnymi, małym basenikiem, a przede wszystkim oczkiem wodnym, wcale nie chcemy stąd wyjeżdżać.

Zmiana planów

Ponieważ przetarcie szlaku to zupełnie inna impreza niż zaplanowana objazdówka, najpierw mój lokalny kontrahent, potem ja wymieniamy porozumiewawczo spojrzenia i zapada decyzja, że chcemy zaproponować grupie nocleg w campie. Niestety wymagać to musi zmian w roomingu, bo nie mamy dość pokoi.

 Udaje się nam szybko znaleźć rozwiązanie i jest decyzja, po safari wrócimy tutaj.

Wsiadamy uskrzydleni do samochodów i jedziemy w stronę rzeki. Zanim jednak dotrzemy na miejsce, po drodze mijamy krajobraz jak po tornado albo wielkim pożarze i kiedy wydaje się nam, że nie ma tu żadnych szans na jakiekolwiek zwierzaki, ja z drugiego rzędu siedzeń wypatruję gepardzicę z młodymi. Obok leży impala, musieliśmy przeszkodzić kotom w ich lunchu. Matka odchodzi od ofiary za młodymi, które przestraszone warkotem silnika chowają się za krzakiem. I tak mamy na nie świetny widok, dociera do nas drugie auto, niestety koty podeszły ciut dalej, a korzystając z okazji, zleciały się sępy, które niemal natychmiast obsiadły martwą impalę rozdziobując ją na naszych oczach.

Postaliśmy jeszcze chwilę, patrząc na całą scenę. Zrobiło się nam przykro wobec gepardów, które zapewne muszą zacząć polowanie na nowo.

Ruszamy i za kilka minut wypatrujemy kolejne zwierzę: eland leży objedzony i to całkiem mocno. Pod krzakiem nieopodal  nasz przewodnik wskazuje lwy. Ale jakie tam lwy, tam jest cale stado lwów. Mamy cztery piękne lwice i sporo młodych kotów.

Przyglądamy się im długą chwilę.

Nawet bardzo długą chwilę.

Przejeżdżamy tylko kilka metrów, a pod kolejnym drzewem widzimy następne trzy lwice i aż cztery maleńkie lwiątka. Zachwytom nie ma końca, oglądamy całą rodzinkę od prawej, od lewej strony i nie możemy przestać fotografować.

Z ciężkim sercem ruszamy dalej

Z daleka widać już zielony pas drzew, który zapowiada rzekę. To nasz cel, bo tam mamy zarezerwowaną wycieczkę mokoro.

Zanim jednak zjedziemy do wody, nasz przewodnik od niechcenia wskazuje głową na kolejne drzewo ze słowami: lion. Oglądamy się i my i naprawdę pod drzewem leży on – KRÓL LEW.

Kiedy ustawiamy się, by go obserwować z bliska, nasz przewodnik upomina nas, żeby nie wstawać, tylko robić zdjęcia na siedząco. I kiedy nas strofuje, wskazuje na drugą stronę samochodu, gdzie naszym oczom ukazuje się lwica, piękna i dorodna leżąca około 3 metrów od nas.

Ale spektakl. Nie możemy się oderwać od patrzenia i komentowania. Każdy nasz film ma komentarz niczym Krystyna Czubówna.

Wreszcie musimy się poddać i zjeżdżamy do rzeki. A tam hipopotamy, bawoły, słonie, bociany, orły. Na lunch wypada bardzo piękne miejsce, potem mamy wycieczkę mokoro. Godzina mija bardzo szybko.

Wracając do obozowiska, zatrzymujemy się w tych samych miejscach, koty nie zmieniły mocno swoich pozycji.

W obozowisku przy oczku mnóstwo słoni. My szykujemy się do kolacji, a potem występy muzyczne i piękny wieczór ze słoniami.


Następny dzień


Pojechali i napisali: