Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Bhutan i Kalkuta 9-18.11.2024

Boski Szaleniec


13-11-2024

Fabryka papieru czerpanego

Dzisiaj trochę spokojniejszy dzień. Zaczynamy od pysznego śniadania w hotelu, a po wymeldowaniu jedziemy do fabryki papieru czerpanego w Thimphu. Mamy okazję zobaczyć proces jego pozyskiwania z drzew wawrzynka. Niektóre arkusze przyozdabiane są kwiatami i roślinami.

Pora jednak ruszać dalej! Wyjeżdżamy na główną drogę Bhutanu łączącą wschód z zachodem kraju, którą nasz przewodnik Ugyen mianuje dumnym określeniem „autostrada”...

Bhutańska autostrada

Nie ma jednak nic wspólnego z autostradą w naszym rozumieniu! Jednopasmowa (czasami nawet można pokusić się o stwierdzenie, że pół-pasmowa) droga wijąca się poprzez góry. Prostego odcinka nie uświadczymy. Dowiadujemy się, że jej budowę rozpoczęto dopiero w 1960 roku.

Ugyen umila nam jazdę, opowiadając o małżeństwach mieszkańców Bhutanu. Królestwo Grzmiącego Smoka uznaje bowiem poligamię i poliandrię. Mężczyzna może mieć kilka żon, a kobieta kilku mężów. Obecnie liczba małżonków została ograniczona do 2-3. Co ciekawe, zazwyczaj poślubia się mężczyzn, którzy są braćmi lub kobiety będące siostrami. Idealnym przykładem jest IV Król Bhutanu, który poślubił 4 kobiety będące siostrami.

W całym kraju jest jednak coraz mniej takich małżeństw. Młodzi decydują się raczej, żeby spędzić życie z jedną ukochaną osobą.

Mówiąc o ukochanych...

Ugyen opowiada nam, że dawniej małżeństwa w Bhutanie były aranżowane. Bardzo często łączyło się młodych pochodzących z tych samych rodzin – najczęściej kuzynostwo! Obecnie, również ten zwyczaj zanika i młodzi sami decydują, kogo chcą poślubić.

Przełęcz Dochula

Na tych i innych opowieściach upływa nam jazda aż do Przełęczy Dochula. Jesteśmy na wysokości 3100 m n.p.m! Robimy krótki postój, żeby zobaczyć 108 pamiątkowych czortenów oraz rozgrzać się kawą i herbatą.

Wczoraj chyba nie modliliśmy się wystarczająco gorliwie obchodząc 3 razy National Memorial Chorten, ponieważ szczęście nam nie dopisało i nie możemy podziwiać Himalajów z punktu widokowego... Schowały się za mgłą. Ale nic straconego! Spróbujemy innego dnia!

Późniejszy lunch rekompensuje jednak doznany zawód. Dania są przepyszne, a deser - lody polane bhutańskim rumem, są fenomenalne!

Boski Szaleniec

Na następny przystanek dzisiejszej podróży wszyscy czekają. Jedziemy do Chimi Lhakhang i miasteczka Teoprongchu. Oba związane są z ekscentrycznym mnichem – Drukpą Kunley. Określany jest też jako Boski Szaleniec. Żył w XV wieku i to on przyniósł do Bhutanu symbol... fallusów. Jak się dowiadujemy miał on 2 osobowości. Zewnętrzna była bardzo przyziemna, a wewnętrzna stanowiła o jego świętości. Boski Szaleniec doprowadził do zniszczenia demonicy, która zabijała ludność pobliskich wiosek. W miejscu, w którym demonica została pokonana postawiono świątynię Chimi Lhakhang.

Przyziemna strona Drukpa Kunley jest dla nas jednak bardziej interesująca...

Zgodnie z przekazami historycznymi, mistrz nie stronił od towarzystwa kobiet i alkoholu. Miał ponad 600 kochanek, ale prawdziwie kochał tylko 16 z nich. Swoimi metodami nauczania próbował pokazać ludziom, że doznanie oświecenia nie jest równoznaczne z życiem w celibacie.

Jego ekscentryczne zachowania doprowadziły do pojawienia się rzeźb i obrazów fallusów w Bhutanie, a szczególnie w okolicach Phunakha. W świątyni Chimi Lhakhang można otrzymać błogosławieństwo, podczas którego mnich przykłada do czoła każdej osoby rzeźbę fallusa. Szczególnie przybywają tu pary, które pragną mieć dziecko, ponieważ Drukpa Kunley uważany jest za świętego płodności.

Na koniec dnia jedziemy jeszcze zobaczyć jeden z żeńskich klasztorów. Ten jest uczelnią dla wybitnie uzdolnionych młodych mniszek.

Wchodząc do klasztoru, zastanawiamy się, czy patrzymy na chłopców, czy dziewczyny. Wszystkie mniszki mają bowiem ogolone głowy.

W klasztorze mniszki uczą się m.in. medytacji, interpretacji świętych tekstów, gry na instrumentach, czy debatowania... I właśnie te ostatnie ćwiczenia mamy okazję obejrzeć.

Możemy się uznać za szczęściarzy!

Nie codziennie turyści są dopuszczani do takich zajęć! Dziewczyny podzielone są na kilka grup. W każdej część z nich ma za zadanie postawić jakąś tezę i jej bronić, a druga strona ma spróbować ją obalić. Każda argumentacja kończy się powtórzeniem jej przez członkinie danej grupy i klaskaniem. Ćwiczeniom towarzyszy wiele śmiechu i radości.

Zapada już zmrok, więc jedziemy do hotelu. Na koniec kolacja, podczas której próbujemy lokalnych win, podarowanych przez naszego kontrahenta w Bhutanie.


Następny dzień


 

Pojechali i napisali: