Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Dzisiaj u nas w planach całodzienne safari w Parku Etosha. Przesiadamy się z naszego samochodu do dwóch otwartych pojazdów. Mamy dwóch przewodników i ruszamy. Zwiedzanie Etoshy polega głównie na jeździe od źródełka do źródełka. Przy nich zazwyczaj są zwierzaki.
Niestety dla nas, bo nie dla zwierząt, przed tygodniem spadł pierwszy deszcz na północy parku i większość ze zwierzaków przeniosła się w poszukiwaniu wody na północ. Nie poddajemy się jednak zbyt szybko. Spotykamy pojedynczego słonia, z całkiem bliska oglądamy nosorożce, są antylopy. Mamy strusią rodzinkę z małymi strusiami między nogami. Jest stado gnu.
Lunch w obozowisku w środku parku. Tutaj jest źródełko i oczko wodne. Na koniec naszego posiłku w kamerce nadającej przekaz na żywo widać wszystko 1:1.
Okazuje się, że pojawił się słoń. Rzucamy nasz lunch i wszyscy zgodnie udajemy się nad wodę. Rzeczywiście słoń powoli kończy ucztę i udaje się bardzo elegancko na sawannę. Wypatrujemy jeszcze kilka antylop, zza krzaków wyłania się żyrafa.
Jest jednak bardzo gorąco. Dzielimy się na osoby, które wracają do hotelu, a kilkoro z nas kontynuuje safari w parku. Mamy jeszcze nosorożca z całkiem bliska. Potem trochę antylop, są żyrafy i to z młodymi.
Wieczór przy kolacji na podsumowanie naszych zdobyczy. Dobranoc.
