Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Namibia 21.11-3.12.2024

Gdzie te słonie?


01-12-2024

Poranne safari

Nie dane jest nam się wyspać. Aż ósemka z nas decyduje się na poranne safari. Nasi kierowcy wczoraj nadaremnie szukali dla nas słoni. Lwy zdominowały wieczorne safari i na słonie zabrakło już czasu. Jedziemy zatem przez park w stronę, gdzie mają być słonie. Mija kawał czasu i dojeżdżamy do bardzo zielonej części parku. Po pierwszych małych deszczach zieleń buchnęła a dla słoni to istny raj. Zatrzymujemy się na małej wąskiej drodze i nasłuchujemy. Chłopcy mają rację, słonie są bardzo blisko nas, jednak nie widać tylko słychać jak łamią gałęzie i miarowo przeżuwają pokarm.

Nie mając nic do stracenia, jedziemy kawałek dalej, wysiadamy z samochodów, przerwa na poranną kawę i ciasteczka. Pita tutaj pośrodku niczego smakuje wybornie.

Mamy jednak apetyt na słonie, nasi opiekunowie dobrze o tym wiedzą. Wracamy, z drogi nie widać zupełnie nic. Tu się nie ma co zatrzymywać. Próbujemy jeszcze kawałek z bocznej drogi. Jest wypłaszczenie, i spore kamienie. Wjeżdżamy tam naszymi autami. Okazuje się, że jedno auto, stojąc na górce, gdzieś daleko widzi sylwetki ciała słoni, jego fragmenty. My stoimy na dole i nie widzimy nic.

Trochę zazdrościmy Koleżeństwu, a nasz kierowca wydaje się czytać nam w myślach. Podjeżdża wyżej. Nagle gałęzie obok nas zaczynają się ruszać i gdzieś wysoko przechadza się słoń. Wstrzymujemy oddech, licząc, że wyłoni się go więcej zza krzaków.

Trzeba czekać

Zasłużenie po chwili młody słoń zaczyna zbliżać się do nas bardziej i bardziej.

Nagle ku naszej wielkiej radości wychodzi wprost na nas, przez chwilę nie jest nam do śmiechu. Tym bardziej że poirytowany młodzieniec wydaje ryk, a wtedy niczym torpeda wypada z krzaków jego wielka mama. Jest gorąco.

Emocje opadają, słonik się wycofuje, my wymieniamy się pozycjami z drugim autem. To było coś.

Poza słoniami widzieliśmy także najmniejsze i największe antylopy.

Zadowoleni wracamy na śniadanie.

Nowe miejsce

Po nim pakujemy walizki i ruszamy do nowej lodży. Znam ją i wiem, że będzie się nam tutaj podobać. Najpierw zajmujemy pokoje, potem jemy lunch. Jest też czas na basen i odpoczynek.

Popołudniem wybieramy się na spacer w góry. O zachodzie słońca wznosimy toast za Namibię na szczycie góry. John jest z nami.

Kolacja już na dole w restauracji, a potem nawet ognisko.


Następny dzień


Pojechali i napisali: