Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Z samego rana jedziemy na targ rybny nad jezioro Hawassa, które tętni życiem. Nie dość, że można tu kupić świeże ryby, to malutkie bary oferują śniadania – pyszne, świeżo pieczone chlebki, zupy rybne i nawet sushi. Zmęczeni rybacy po przypłynięciu do przystani rozplątują sieci i wyciągają z nich głównie tilapie.
Wśród łodzi dumnie przechadzają się marabuty, próbując uszczknąć jak najwięcej pozostałości po rybach. Jest ich naprawdę mnóstwo! To ogromne ptaki, zaliczane do tzw. brzydkiej piątki – może nie są najbardziej urodziwe, ale w swej brzydocie piękne. Obserwujemy, jak brodzą po wodzie, a także przyglądamy się czaplom i warugom.
Dowiadujemy się, jak wycenia się ryby, gdzie się je kupuje i jak się je oprawia. Miejscowi oferują nam surową tilapię z przyprawami i kawałkiem chleba – lokalny przysmak. Nikt z nas się na to nie skusił, ale za to spróbowaliśmy gorącej, wyrazistej zupy rybnej.
Po krótkiej przejażdżce samochodami wsiadamy na łódź, którą płyniemy na inny brzeg jeziora. Mijamy rybaków na drewnianych tratwach, kormorany oraz całe masy innych ptaków wodnych.
Na zakończenie rejsu czekają na nas hipopotamy! Te ogromne zwierzęta spokojnie delektują się kąpielą w przyjemnej wodzie i nic sobie z nas nie robią. Obserwujemy je z bliska, a także podziwiamy różnorodne ptaki, które przyprawiają o zawrót głowy. Po sesji fotograficznej dopływamy do brzegu i ruszamy w dalszą podróż.
Kolejnym przystankiem na naszej trasie jest rezerwat przyrody Abjata Shalla, obejmujący dwa jeziora, od których wzięła się jego nazwa. Wędrujemy przez sawannę, słuchając śpiewu ptaków, które od czasu do czasu dostrzegamy na akacjach.
Mieliśmy też szczęście zobaczyć antylopy Granta – małe stado stało pod drzewami, chroniąc się przed słońcem. Uważnie nas obserwowały, skubiąc trawę. Odwiedziliśmy również rodziny strusi, które – ze względów bezpieczeństwa – były zamknięte w zagrodzie wraz z młodymi.
Przed nami droga do Addis Abeba – dzisiaj mamy samolot do Bahir Dar, miasta położonego na południu jeziora Tana. To idealne miejsce do zwiedzania malowniczych klasztorów na jeziorze i półwyspie Zeghe.
Dolecieliśmy przed zachodem słońca, zdążyliśmy też przed burzą. Teraz czas na odpoczynek – przed nami kolejny niezapomniany dzień w Etiopii!
