Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Arabia Saudyjska 2-17.02.2025

Ogromne muzeum i awaria windy


15-02-2025

Ostatni dzień w Dżedda

Zaczynamy od zwiedzania tutejszego prywatnego muzeum. Jest przeogromne. Choć podoba się nam bardzo, to od samego początku wiemy, że nie damy rady zobaczyć wszystkich 365 pomieszczeń. Budynek usytuowany w centrum miasta odcina się od okolicznej zabudowy swoją architekturą. Jest co oglądać. Poza tym piękne tutaj zbiory zgromadzone przez prywatnego szejka. Oczywiście czasami zaskakują nas kolanka do rur, opakowania po płatkach kukurydzianych czy puste puszki po coca-coli, ale z muzeum się nie dyskutuje.

Uwięzieni w windzie

Kiedy zmieniamy piętra, przejeżdżając tutejszą windą, nie przekraczając przysługującego nam limitu osób, winda zatrzymuje się na wybranym przez nas piętrze, ale otwierają się tylko drzwi zewnętrzne. Widać wtedy, że winda nie zjechała na równo z progiem, przeczuwam kłopoty. Niestety słusznie. Drzwi wewnętrzne nie chcą się otworzyć, zamykają się drzwi zewnętrzne. Jesteśmy uwięzieni w ósemkę w małej windzie. Gaśnie światło, Gosia zdradza, że nie lubi takich miejsc i takich sytuacji. Staramy się zadbać o wszystkich, przestają działać guziki. Gaśnie światło, a wraz z nim przestaje pracować wentylacja. Na szczęście mamy wśród nas naszego przewodnika. Dzwonimy na podany numer alarmowy, który przyjmuje zgłoszenie. Naciskamy też guzik syrenę. Czekamy, nasłuchując czy coś się dzieje na zewnątrz. Są jakieś głosy, ale się oddalają. Potem zupełnie gaśnie wszystko, jest ciemno i duszno. Czekamy.

Nagle głosy znowu się zbliżają do windy. Mamy nadzieję. Ktoś próbuje na siłę rozewrzeć drzwi. Mamy minimalną szparę w drzwiach. Wkładamy dłonie, by otworzyć drzwi na siłę.

Udało się, wychodzimy ocaleni.

Pływający Meczet

By ostudzić emocje, przejeżdżamy do Pływającego Meczetu i tam znajdujemy knajpkę z widokiem i pyszną kawą. Żałujemy potem, że nie zdecydowaliśmy się na lunch w tym miejscu, bo nasz się właśnie oddala. Nasz przewodnik chce nam pokazać jeszcze targ rybny, który jest bardzo ciekawy, ale restauracja, którą wybrał, oddalona jest prawie 40 minut od targu. Robi się niemal 15:00, co jak dla nas to już późny lunch. Jest jeszcze jedna niespodzianka, nasz przewodnik wybrał restaurację libańską w centrum handlowym.

Kręcimy nosami, ale głód nie pozwala nam na kolejne poszukiwania. Jemy, jedzenie jest smaczne, sporo śmiechu z rozliczeniem.

Wracamy do hotelu na krótką przerwę, a potem jedziemy na pożegnalną kolację.

Kolacja i podsumowanie wyjazdu

Tym razem restauracja saudyjska z tradycyjną kuchnią lokalną. Tak dobrego chleba jeszcze nigdzie dotąd nie jedliśmy. Zajadamy się okrą, kurczakiem, smacznym ryżem, są bakłażany, pomidory, hummus i nasza ulubiona sałatka Tabullah.

Zajadamy się, robimy podsumowanie wyjazdu. Ku mojemu zaskoczeniu nie ma zmian, nie ma miejsc ani zabytków do wycięcia, wręcz przeciwnie pojawiają się pomysły co jeszcze do programu dodać. Takie uwagi zawsze dodają skrzydeł.


Następny dzień


Pojechali i napisali: