Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Sri Lanka 10-22.03.2025

Pollonaruva


12-03-2025

Jak Indiana Jones albo Lara Croft

Po śniadaniu wyruszamy do ruin Pollonaruwy, starożytnej stolicy Sri Lanki. Znajduje się w odległości 60 min jazdy busem od naszego hotelu. Najpierw zaczynamy od zwiedzenia niewielkiego muzeum, a potem już w wilgotnym upale spacerujemy po ruinach tajemniczego średniowiecznego miasta.

Pierwszą stolicą Sri Lanki była Anuradhapura, która została założona w IV w p.ne. i była stolicą do XI w. n.e. (przez ponad 1500 lat), kiedy to Ciułowie z Indii (dynastia pochodzenia tamilskiego) podbili państwo syngaleskie i przenieśli stolicę do Polonnaruwy. W 1070 r. syngaleski władca Vijayabahu I odbił królestwo. Postanowił pozostawić stolicę w Polonnaruwie ze względu na jej strategiczne położenie (dalej na wschód od Indii niż Anuradhapura. Trzeba zapamiętać nazwiska 3 średniowiecznych syngaleskich królów Cejlonu z okresu XI-XIII w.: Vijayabahu – ten, który odbił Pollonaruvę Tamilom, Parakrambahu Wielki I – wzniósł w Pollonaruvie wspaniałe budowle świeckie i religijne, wybudował także doskonały system irygacyjny, zbiorniki wody pitnej i system kanalizacji, Nissanka Mala – ostatni król Pollonaruvy, rozwijał nadal przepiękne miasto-ogród, ale był rozrzutny i doprowadził kraj na skraj bankructwa, za jego czasów powstała Kamienna Księga tzw. Gal Pota.

Pollonaruva 

Pollonaruva była w XI i XII w.  wspaniałym, otoczonym potrójnym murem miastem, w którym pałace i świątynie wtapiały się w bujną zieleń. Miasto przyciągało mieszkańców i kupców z całego basenu Oceanu Indyjskiego i było w co trudno dzisiaj uwierzyć największym miastem ówczesnego świata. Dla porównania polski stołeczny Kraków liczył sobie wówczas około pięciu tysięcy mieszkańców, podczas gdy w Polonnaruwa było ich ćwierć miliona… Pollonaruva upadła ostatecznie w XIII w. pod wpływem najazdów Tamilów z Indii, została porzucona, a królestwo Syngalezów rozpadło się na mniejsze państewka, które po kilkuset latach zostały podbite przez europejskich kolonistów. Pollonaruvę pochłonęła na 500 lat dżungla.

Dwóch uczestników naszej wycieczki, mimo upału, zdecydowało się pokonywać dystanse pomiędzy poszczególnymi punktami na rowerze! Brawo!

Oczywiście nie da się w żaden sposób zwiedzić całej Pollonaruwy w kilka godzin, a nawet jeden dzień, gdyż jest to bardzo rozległy teren. Można poczuć się jak Lara Croft lub Indiana Jones, odkrywając kolejne urocze i tajemnicze miejsca.

My spacerowaliśmy po ruinach Pałacu królewskiego, który kiedyś miał podobno 7 pięter – tu wrażenie na nas zrobiły mury grube na 3 m, które kiedyś pokryte były drewnianym zadaszeniem oraz basen królewski wraz z przebieralnią.

Potem udaliśmy się do tzw. Czworokąta Świątynnego.

Najbardziej okazałą tam  świątynią jest Vatadage, okrągła świątynia buddyjska z posągami Buddy (kiedyś czterema, dziś zostały tylko dwa) patrzącymi w cztery strony świata. Czwórka jest tutaj symboliczna, gdyż przedstawia Cztery Szlachetne Prawdy, a prowadzi do nich Szlachetna Ośmioraka Ścieżka, czyli 8 stopni.

Przed wejściem do świątyni możemy podziwiać charakterystyczny element starożytnej architektury lankijskiej tzw. moonstone, czyli kamień księżycowy. Jest to kamienny próg w kształcie półkola, na którym w koncentrycznych kręgach przedstawiona jest procesja różnych zwierząt: słoni, koni i byków. Symbolizuje ona niekończący się cykl Sansary, krąg życia i śmierci, z narodzinami, rozkładem, chorobami i śmiercią przeplatającymi się w wiecznym procesie.

Zadziwiła nas też Gal Potha, czyli Kamienna Księga, to duża kamienna płyta o około  8,2 metra długości i 1,4 metra szerokości i ważąca około 25 ton z inskrypcjami w języku syngaleskim. Uważa się, że księga ta została wyrzeźbiona za panowania króla Nissanka Malla w XII w. Dostarcza ona podstawowych informacji o religii buddyjskiej, w tym o jej doktrynie, zasadach etycznych i zasadach życia monastycznego. Inskrypcja zawiera również informacje o historii politycznej Sri Lanki, w tym imiona i osiągnięcia królów, którzy rządzili krajem w tym czasie.

Na zakończenie naszego dnia w Polonnaruwa trafiliśmy do Gal Vihara, czyli tzw. skalnego klasztoru, gdzie znajdują się cztery olbrzymiej wielkości wykute w jednej skale posągi Buddy. Najmniejsza rzeźb ma 4,6 metra, a największy leżący posąg Buddy umierającego ma 14 m długości.

Czy wiecie, jak rozpoznać, czy Budda jest umierający, czy śpiący / odpoczywający?

Równo ułożone stopy - to Budda w chwili największego oświecenia, tuż przed osiągnięciem stanu nirwany - potocznie zwany „odpoczywającym”. 
Stopy ułożone nierówno – to Budda umierający w chwili osiągnięcia nirwany.

30 lankijskich dań na raz

Po zwiedzaniu zasłużyliśmy na pyszny obiad. Wybraliśmy miejsce prowadzone przez rodzinę, bardzo kameralne. Usiedliśmy przy dużym stole na tarasie krytym palmowymi liśćmi i z widokiem na pola ryżowe, na których akurat odbywały się prace polowe. Stół zapełniał się cały czas daniami – byliśmy w szoku – naliczyliśmy ich ponad 30. Dostaliśmy talerze plecione z liści palmy kokosowej i wyściełane liśćmi lotosu i rozpoczęła się nasza uczta. Co ciekawe – obok każdego dania położony był owoc lub warzywo, z którego to danie zostało wykonane. Czego tam nie było … curry z bakłażana, curry z zielonego mango, curry z chlebowca, karmelizowana cebula i wiele innych. Dania charakterystyczne dla Sri Lanki to np.  gotukola sambol - zdrowy dodatek z drobno posiekanej gotukoli (wąkrota azjatycka), bogatej w składniki odżywcze rośliny, którą można spotkać w krajach Azji Południowo-wschodniej. Liście miesza się z tartym kokosem, cebulą, zielonymi papryczkami chili i sokiem z limonki, tworząc pikantną i chrupiącą sałatkę.

Słonie i pawie na safari

Zamiast do Parku Minneriya, który był w planach, ze względu na obfite deszcze dnia poprzedniego, pojechaliśmy na safari do Hurulu Eco Park. Przesiedliśmy się na jeepy i przemierzaliśmy zarośla parku w poszukiwaniu słoni. Udało się spotkać całe stado słoni razem z uroczymi młodymi oraz charakterystyczne dla Sri Lanki pawie, które kroczyły dumnie w pobliżu drogi albo przesiadywały na wysoko na gałęziach, przedstawiając sobą naprawdę spektakularny widok. Na koniec safari wspięliśmy się na wysoką, ale płaską i gładką skałę, przypominającą grzbiet olbrzymiego zwierzęcia i stamtąd podziwialiśmy widok na dziką przyrodę parku w promieniach zachodzącego słońca.

Tego dnia wieczorem świętowaliśmy jeszcze urodziny jednego z uczestników naszej wycieczki. Był torcik, świeczki i toasty!


Następny dzień


 

Pojechali i napisali: