Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Witamy kolejny dzień pięknym wschodem słońca nad formacjami skalnymi Isalo. Chwila spokoju, cisza i malowniczy krajobraz – tak zaczynamy naszą dalszą podróż na północny zachód Madagaskaru, do położonej na wzgórzu miejscowości Fianarantsoa.
Za oknami krajobrazy zmieniają się – wapienny płaskowyż ustępuje miejsca zielonej dolinie. Zjeżdżając z wyżej położonej drogi, podziwiamy idealnie zagospodarowane tarasy uprawne – ryż i warzywa tworzą wzorzyste mozaiki pól.
Krótki postój na stacji benzynowej w Ihosy nieoczekiwanie zmienia się w przerwę na lunch i… zwiedzanie miasteczka. Nasz bus ma problem ze sprzęgłem – kierowca jakoś dociera do warsztatu, a my mamy czas na eksplorację.
Zaglądamy do lokalnego zakładu przetwarzającego ryż – stara, głośna maszyneria, unoszący się w powietrzu kurz i pracownicy niestrudzenie wsypujący kolejne partie ziarna. Na zewnątrz ryż suszy się na wielkich plandekach, chętnie podskubywany przez kurzą rodzinkę. Przy bramie kobiety sprzedają świeży ryż przechodniom – na puszki.
Na głównej ulicy toczy się lokalne życie – jubilerzy pracują nad srebrnymi wyrobami, po drugiej stronie kowal uderza młotem w żarzący się metal. Zaglądamy też do baru, by spróbować lokalnego rumu – butelki z ręcznie wypisanymi etykietami, uśmiechnięty właściciel i kilku gości już relaksujących się przy stole. Prawdziwie afrykańska atmosfera.
Spacerujemy wzdłuż głównej ulicy, aż w końcu wchodzimy do warsztatu, by zapytać, ile jeszcze potrwa naprawa. Wystarczająco długo, by zjeść szybki lunch – i ruszamy dalej.
Choć spóźnieni, docieramy do rezerwatu Anja, prowadzonego przez lokalną społeczność. Podczas wędrówki z przewodnikiem przez gęsty las znów udaje nam się zobaczyć lemury – odpoczywające na drzewach lub zajadające liście z wyraźną przyjemnością.
Następnym przystankiem jest niewielka fabryka papieru czerpanego. Możemy zobaczyć cały proces – od namaczania i rozdrabniania włókien po dekorowanie papieru płatkami kwiatów, listkami i barwnymi dodatkami. Oczywiście można też zakupić piękne, ręcznie robione pamiątki.
Nieco dalej odwiedzamy miejsce, w którym produkuje się wyroby z jedwabiu. Na Madagaskarze żyje gatunek dzikich jedwabników, których kokony zbierane są z drzew i poddawane długiemu, naturalnemu procesowi obróbki. Z tak uzyskanego jedwabiu ręcznie tka się szale i inne wyroby. To bardzo ciekawa i inspirująca wizyta – mamy okazję zobaczyć każdy etap produkcji.
Przed nami już tylko kawałek drogi, ale przez przymusowy postój robi się ciemno. Do Fianarantsoa docieramy dziurawą, nierówną drogą – prosto do naszego hotelu, gdzie czeka na nas upragniony odpoczynek.
