Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Rześkie powietrze wyspy w odróżnieniu od zgiełku miast i proste, nieprzesadzone śniadanie. Wracamy na Honsiu, stoliczną wyspę Japonii. Pociągiem wyruszamy do Kyoto - dawnej stolicy Kraju.
Pierwsze kroki stawiamy na legendarnym już tutejszym targu kulinarnym - Nishiki. Wybór, kolory i aromaty tutejszych potraw przyprawiają o zawrót głowy! My dla odmiany zaglądamy najpierw do przepięknych, japońskich jedwabi. A kulinarna uczta potem. Posileni odwiedzamy świątynię Kiyomizudera położoną na wzgórzach otaczających Kyoto z widokiem po horyzont na to rozległe miasto. Hanami trwa w najlepsze - kolorów i japońskości dodaje okolicy ogromna ilość Japonek w przepięknych kimonach, które przyszły tutaj na spacery i pamiątkowe fotografie oczywiście. Po odwiedzeniu Świątyni niespiesznie przemierzamy uliczki dawnego Kyoto. Drewniane domy, ogrody, bonsai, świątynki i sklepiki na parterze - to jak przeniesienie się w czasie do dawnego Edo czy na plan filmowy o dawnej Japonii.
To dzielnica słynąca z wielu herbaciarni i gejsz. Przechadzamy się uliczkami o najlepszej porze - widzimy wiele gejsz. Pięknie ubranych i przemykających uliczkami na sekretne spotkania. A mieliśmy nadzieję na zobaczenie choćby jednej!
Kolację jemy typową, japońską, na domknięcie dnia. Zaczynamy wciągać się na dobre w tutejszy rytm, zawsze precyzyjnie zaplanowany. Zostało nam 47 sekund do wyjścia z restauracji, by nie przekroczyć zarezerwowanego dla nas czasu? Damy radę! I to ze śmiechem. Te międzykulturowe spotkania…
