Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Wylądowaliśmy w stolicy Madagaskaru – Antananarywie. Już na schodach samolotu poczuliśmy ten specyficzny klimat: jest ciepło i słonecznie. Jeszcze tylko formalności wizowe i wychodzimy po odbiór bagażu. W hali przylotów czeka już na nas miejscowy przewodnik.
Lotnisko to dobre miejsce na wymianę pieniędzy oraz zakup lokalnej karty SIM.
Na parkingu bagaże zostają załadowane na dach samochodu i ruszamy w kierunku centrum. Po drodze mijamy pola ryżowe oraz przedmieścia stolicy. Miasto widać już z oddali – rozciąga się malowniczo na wzgórzach.
Po zameldowaniu się w hotelu mamy chwilę na odpoczynek i regenerację. Późnym popołudniem wyruszamy na wieczorne zwiedzanie stolicy.
Zaczynamy od targu – lokalnego marketu, na którym można kupić dosłownie wszystko: od warzyw i owoców, przez tłuszcz z garbu zebu, aż po ręcznie robione skórzane buty. Przechodząc przez targowisko, docieramy do głównej ulicy miasta – Alei Niepodległości. Spacerujemy nią aż do ratusza.
Ostatnim przystankiem jest zabytkowy dworzec kolejowy z lat 20. XX wieku. Obecnie mieści się tu stylowa restauracja z nowoczesnym wystrojem, którego detale nawiązują do tematyki podróży i kolei. Można tu zjeść kolację lub lunch, a także wypić dobry koktajl, piwo albo świeży sok.
Nasze pierwsze wrażenia z Madagaskaru są oczywiście cudowne. Wracamy pieszo do hotelu, by udać się na zasłużony wypoczynek.
