Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Dzisiaj najwcześniejsza pobudka odkąd rozpoczęliśmy naszą podróż. 6:10 śniadanie i pędzimy do Parku Narodowego Etosha. Czeka tam na nas otwarty samochód do podziwiania zwierząt.
Rano jest wyjątkowo zimno i ubranie się na cebulkę niewiele pomaga. Pierwszą rozgrzewkę mamy po ok. 15 min - SŁONIE! Cała rodzina przechodzi przez drogę. Idealne rozpoczęcie dzisiejszej przygody! Jedziemy dalej i... trafiamy na nosorożca czarnego. Jest daleko, więc niewiele widzimy bez lornetek, ale to nic - później trafiamy na jeszcze jednego zdecydowanie bliżej.
Udaje się nam zapolować też na lwa, geparda, żyrafę (przekracza nam drogę), zebry, szpringboki, gnu, impale i wiele innych. Najbardziej intensywne jest polowanie na geparda. Jeździmy w prawo, w lewo, zatrzymujemy się, czekamy, nic i od nowa.
Leży pod krzakiem i czeka na nas! Co jakiś czas podnosi się, wypatrując zwierzyny. Udaje nam się zrobić kilka zdjęć. Tak jak kilka osób kiedyś przewidywało, pod koniec safari antylopy i zebry przestają robić na nas wrażenie. Cieszymy się jednak, kiedy żegnają nas przy wyjeździe z parku. Jest nawet słoń!
To był naprawdę niezapomniany dzień! Rzadko kiedy zdarza się, żeby podczas jednego dnia safari udało się zobaczyć tyle niesamowitych zwierząt!
