Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Namibia 25.04-6.05.2025

Poznajemy plemię San


04-05-2025

Myliliśmy się wczoraj...

Oczywiście, że może być jeszcze lepiej. Za każdym razem kiedy myślimy, że Namibia nie może nas już niczym zaskoczyć, jesteśmy w błędzie. 

Dzisiaj o poranku odwiedziliśmy ludność plemienia San (Buszmenów). Okazuje się, że przyjeżdżają w to miejsce grupami na kilkumiesięczne tury. Nadal trudno nam uwierzyć, w jaki sposób tak dobrze potrafią wtopić się w naturę i przeżyć w niej korzystając z tego co sama może im ofiarować. Dzieci na boso biegają wkoło nas. Jednak pierwsze co rzuca się w oczy, to to, jakie są szczęśliwe. Śmieją się, dokazują, bawią ze sobą. Mając mniej, mają tak naprawdę więcej niż my. Na koniec śpiewają nam jedną ze swoich piosenek, za co my odwdzięczamy się, śpiewając "Gdzie strumyk płynie z wolna". Po twarzach Buszmenów widać, że się nie spodziewali takich występów. Opuszczamy ich z utopijnym myśleniem, jakby to było, gdyby u nas wszyscy żyli tak blisko natury. 

Dojeżdżamy do kolejnej lodge i oczywiście... zachwytom nie ma końca. Ta znajduje się w prywatnym rezerwacie, który zdecydowanie nie jest synonimem "mini zoo". Zwierzęta biegają wkoło nas - pawie, szpringboki, a przy wodopoju również elandy i żyrafy. 

Ostatnie safari

Szybko jemy lunch i ruszamy na nasze ostatnie safari w Namibii...  Na początek odwiedzamy słonie. Akurat jest pora ich karmienia. Z naszych samochodów wyciągamy strąki, które te ogromne ssaki uwielbiają. Dostajemy instrukcje, które słonie możemy karmić i w jaki sposób podawać im jedzenie. Ile jest śmiechu! Słonie próbują wsadzić trąby do samochodu, żeby zdobyć jak najwięcej jedzenia. Przy okazji brudzą nas od stóp do głów. Niektórzy śmieją się, że dostajemy od nich pocałunki ;) Ich trąby wciskają się w każdy zakamarek - pomiędzy nas, w nasze nogi, brzuchy... byle tylko wyciągnąć jak najwięcej przysmaków. Jedzenia musi nam starczyć też dla innych mieszkańców rezerwatu, więc z niechęcią, ale opuszczamy naszych nowych przyjaciół. 

Jadąc w kierunku stada zebr, mijamy jeszcze nosorożce, elandy, gnu i żyrafy. Zebry dostają swój przydział. Pora odwiedzić też hipopotamy. Te wylegują się w stawie i ani myślą, żeby się nam pokazać w pełnej krasie. Trudno, zostawiamy im trawę i wracamy do lodge. 

Ostatnia kolacja w Namibii...

Aż trudno o tym myśleć, ale dzisiaj nasza ostatnia kolacja. Każdy podchodzi do stołu z pewną nostalgią. Nie mamy jednak zamiaru się smucić. Na to przyjdzie czas jutro. Dzisiaj trzeba uczcić magiczny czas, który spędziliśmy w tym kraju. Wspominamy miejsca, potrawy, ludzi, którzy zapadli nam najbardziej w pamięć. Delektujemy się przepysznym jedzeniem, przy okazji dziękując sobie wzajemnie, wznosząc kolejne toasty, recytując wiersze i śpiewając... "sto lat".

Deser jest wisienką na torcie i to dosłownie. "Sto lat" nie było przypadkowe - jedna osoba z grupy ma dzisiaj urodziny. Świętujemy do późnych godzin wieczornych. Niechętnie opuszczamy restaurację, ale musimy jutro wyjechać wcześnie, więc dobrze byłoby pospać, choć kilka godzin. 


Następny dzień


Pojechali i napisali: