Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Oman 2-10.10.2023

Cuda na plaży Zatoki Omańskiej


04-10-2023

Czy może być bardziej ekscytujący dzień, aniżeli: 

  • dzień rozpoczęty kąpielą w wypełnionym lazurową wodą zapadlisku skalnym? 
  • dzień, w którym przeżyliśmy trekking, po jednej z najbardziej znanych dolin w Omanie i okrasiliśmy go kąpielą w oczkach wodnych i wizytą w jaskini z wodospadem
  • dzień, w którym udaliśmy się na nocne podglądanie żółwi, podczas dawania początku nowym pokoleniom - a więc podczas składania jaj? 

Ale zacznijmy od początku...

Wyjeżdżamy w Muscatu w godzinach porannych. Najpierw dwie godziny jazdy na południe Omanu, wzdłuż wybrzeża Zatoki Omańskiej. Jednak zamiast widoków morskiej wody, przez większość przejazdu naszym oczom ukazują się kolejne pasma górskie. Uświadamiają, jak bardzo suchy i niedostępny jest ten rejon Sułtanatu. Pod koniec jazdy wyjeżdżamy na nizinę nadbrzeżną, gdzie docieramy do miejsca naszego pierwszego przystanku. 

Bimah Sinkhole

Słynne Bimah Sinkhole to zapadlisko skalne, które zgodnie z opowieściami lokalnych mieszkańców utworzone zostało przez spadający meteoryt. Dlatego nadano mu nazwę "Spadające Gwiazdy". Z naukowego punktu widzenia powstało ono jednak inaczej. Wody spływające z gór wydrążyły system jaskiń, kanałów i w jednym z nich w wyniku zapadnięcia się sufitu jaskini powstała ta niesamowita struktura. Kształt formacji skalnej przywołuje skojarzenia z meksykańskimi cenotami.

Ale nie poprzestajemy na podziwianiu widoków. Przecudnie lazurowa woda wzywa do kąpieli. Z chęcią wskakujemy do wody, aby ochłodzić nasze zgrzane upałem ciała. Tego potrzebowaliśmy:) Kąpiel nie trwa jednak za długo, bo przed nami kolejne atrakcje dnia. Przebieramy mokre ciuchy i wskakujemy do busika, którym musimy się przemieścić do jednej z najbardziej znanych dolin w Omanie.

Wadi Shab

Parkujemy nasz bus tuż u wejścia do doliny. Aby się do niej dostać, musimy przedostać się na drugą stronę małej laguny, oddzielającej dolinę od Zatoki Omańskiej. Wsiadamy w małe łódeczki i z widokiem kwitnących na obrzeżach laguny lotosów przemieszczamy się na drugą stronę. Tu zaczynamy nasz 3-kilometrowy trekking. Spacer nie jest trudny, jedynie wszechobecne promienie słoneczne sprawiają, że każdy krok wydaje się męczący. Początkowo mijamy plantacje owocowe, aż dalej wchodzimy coraz głębiej w dolinę. Jest południe, więc pojawia się pot i czerwone twarze. Nakładamy kolejne warstwy kremów z filtrem. Temperatura na termometrze w plecaku wskazuje 38 stopni. Odczuwalna na pewno znacznie więcej, ale nie poddajemy się. Widoki i to, co czeka na nas na końcu doliny, pomagają znieść trudy wędrówki. Krok po kroku, odpoczynek po odpoczynku i po godzinie docieramy do celu. A więc do miejsca, gdzie znajduje się ciąg oczek wodnych, w których można zażyć kąpieli.

Po chwili odpoczynku przebieramy się w stroje kąpielowe i rozpoczynamy przygodę z wodą. Raz płyniemy, raz przechodzimy po kamykowym podłożu.  Po 15 minutach docieramy do miejsca, gdzie dla ochotników pojawia się wyzwanie- można bowiem wpłynąć do jaskini, która skrywa w sobie przepiękny wodospad. Ale aby do niej dotrzeć musimy najpierw przepłynąć dość duże oczko wodne i następnie pokonać w wodzie szczelinę skalną (o szerokości około 20 cm) i wpłynąć do wnętrza jaskini. Widoki w środku wynagradzają wysiłek. Mamy szczęście, bo w jaskini jesteśmy sami, co dodatkowo daje niesamowite odczucia.  Potem powoli udajemy się w drogę powrotną. To były ekscytujące i pełne różnorakich wrażeń 4 godziny w dolinie: od wysiłku w pełnym słońcu, przez całkowity relaks w górskiej wodzie, aż po zachwyt widokami samego kanionu i doliny. 
Wracamy do busa i kierujemy się do Ras Al Hadd. Tam czeka na nas kolejna perełka dnia. 

Ras Al Hadd/Ras Al Jinz

Docieramy do hotelu zlokalizowanego tuż przy plaży Zatoki Omańskiej. Nie mamy jednak czasu korzystania z uroków hotelu, bowiem po pysznej kolacji wsiadamy ponownie do busa i jedziemy do słynnego Rezerwatu Ras Al Jinz. To chyba najbardziej znane na świecie miejsce, gdzie co roku 30 tysięcy żółwic (gatunek żółwia zielonego? składa swoje jaja. Na terenie Omanu spotyka się 5 gatunków żółwi morskich, ale właśnie żółw zielony upodobał sobie te okolice. Z zaciekawieniem dojeżdżamy do siedziby rezerwatu i po krótkim oczekiwaniu wraz z lokalnym przeciwnikiem udajemy się na plażę. Jest ciemno, niebo mieni się olbrzymią ilością gwiazd, a my z ekscytacją wypatrujemy żółwi.

Przewodnicy wiedzą, gdzie są, więc już po kilkunastu minutach docieramy do pierwszego zagłębienia, gdzie naszym oczom ukazuje się pierwsza żółwica. Nieśpiesznie zakopuje swoje chwilę wcześniej złożone jaja. Widać jaki wysiłek musiała w to włożyć. Cały proces złożenia jaj trwa 2-3 godziny, w tym czasie żółwica wychodzi na plażę i wykopuje półmetrowy dół. A w nim z kolei wykopuje mniejszy półmetrowy- do którego składa około 100 jaj. Następnie podejmuje kolejny wielki wysiłek, aby zakopać złożone jaja, jak i stworzyć kolejny dół, pełniący tym razem funkcję kamuflażu. Potem wymęczona wraca do morza.

Na plażach rezerwatu pojawia się rocznie około 30 tysięcy żółwic, co daje ponad 3 miliony złożonych jaj, a tym samym 3 miliony młodych żółwi rocznie. Jaka szkoda, że tylko 1 procent dożyje wieku płodnego.  W zależności od tego czy samica złoży jaja bliżej wody (a tym samym temperatura złożonych jaj będzie wynosiła około 26-28 stopni). Wówczas z jaja po 2 miesiącach wyklują się samce. Gdy złoży głębiej na plaży, tam, gdzie temperatura piachu będzie około 29-30 stopni, w przyszłości narodzą się samice. Żółwie zielone pojawiają się na pobliskich plażach tylko w momencie składania jaj.

Samce nigdy nie opuszczają wody. Niestety ten wielki wysiłek leży jedynie w gestii samic. Jesteśmy szczęśliwi, bo poza samym procesem kopania, czy składania jaj jesteśmy w stanie zobaczyć młode żółwiki. Pojawiają się chaotycznie z piasku i pospiesznie biegną w kierunku wody. Chodzimy po plaży w ciemnościach i z obawą stawiamy każdy krok, tak aby przypadkiem pod nasze stopy nie zawieruszył się któryś z maluchów.

Na plaży dozwolone jest jedynie czerwone światło przewodnika i z pokorą podporządkowujemy się panującym tu regułom. W żaden sposób nie chcemy zaszkodzić zwierzętom. Na koniec przeżywamy jeszcze jeden obrazek - żółwica po zakończeniu składania jaj, wykrzesując z sobie ostatnie siły, z gracją powraca do morza i uzupełnia nasz wachlarz doświadczeń w Rezerwacie Ras Al Jinz.

Spełnieni tym, co zobaczyliśmy, z uśmiechami na twarzy wracamy do hotelu, gdzie po dniu pełnym tak różnorodnych wrażeń, pospiesznie udajemy się do naszych wygodnych łóżek. 


Poprzedni dzieńNastępny dzień


Pojechali i napisali: