Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Senegal i Gambia 31.10.2023 - 14.11.2023

Dakar i wyspa Goree


01-11-2023

Mamy farta

W samolocie sporo wolnych miejsc, niektórzy z nas mają nawet po 4 miejsca do spania. Pomaga nam to przetrwać noc. I tak czujemy zmęczenie, ale może mniejsze niż spanie na jednym fotelu na siedząco.

Poranek w Dakarze lekko zachmurzony. Stoimy w kolejce do kontroli paszportów, w tym samym czasie melduje się Karina. Teraz jesteśmy już w całkowitym komplecie.

Oswajamy się z Dakarem

Droga do hotelu zajmuje nam tylko nieco mniej niż godzinę. Oswajamy się z Dakarem, na miejscu śniadanie i dostajemy kilka pokoi, by móc się umyć i chwilkę odpocząć. W tym czasie odwiedza nas przenośny kantor, który wymienia nam potrzebne na pobyt tutaj pieniądze.

Potem podczas zwiedzania miasta będziemy jeszcze w przenośnym salonie Orange. Tak naprawdę staramy się kupić kilka kart SIM. Niestety dzisiaj 1 listopada, i choć Senegal to muzułmański kraj to dzisiaj chętnie korzysta z Dnia Wszystkich Świętych i ma wolne, salony Orange także. Znajdujemy jednak taki, który wprawdzie wygląda na zamknięty, ale nagle nie wiadomo skąd pojawiają się konsultanci, którzy podchodzą do naszego busa i tutaj na ulicy starają się nam pomóc. Mają firmowe mundurki. Czyli to nie przypadek. Po kilku minutach wszyscy mają internet.

Zwiedzanie w Dakarze dzięki świętu jest bardzo przyjemne, bo nie ma korków na ulicach. Najpierw jedziemy do pomnika Odrodzenia Afryki, słońce już grzeje i to mocno. Widok spod pomnika mamy na całe miasto. Potem zaglądamy do Meczetu Boskości. Ten prezentuje się bardzo ciekawie na plaży wraz z łodziami rybackimi.

SPA dla barana

Schodzimy na plażę, tu w ciepłych wodach oceanu pluskają się dzieciaki, ale dziwimy się bardzo, gdy do wody wchodzi koza, która ostatecznie okazuje się dorodnym baranem. Najpierw pan wciąga barana do wody, potem go myje, a po wyjściu z wody naciera piaskiem i szczotkuje. Jak się okazuje to spa dla owiec, i każdy właściciel tak dba o czystą wełną swoich podopiecznych. Tego nikt z nas jeszcze nie widział.

Obiad w lokalnej restauracji, i choć przez chwilę nasz kierowca miał zamiar zaproponować nam pizzę, a potem kurczaka z rożna, szybko odczytałam jego myśli i interweniował nasz opiekun. Wylądowaliśmy w restauracji lokalnej, nad wodą, gdzie podano nam i to bardzo szybko kurczaka z warzywami i ryżem na ostro. Bardzo smaczne i duże danie. Do tego była kawa, ciekawe doświadczenie espresso z kawy rozpuszczalnej, ale Ibrahim zamówił dla nas także herbatę miętową, pioruńsko słodką i intensywną.

Czas na prom

Pierwszy dzień, ale emocji mnóstwo, a do tego sporo atrakcji. Przeprawiamy się na Wyspę Goree. I jaka niespodzianka, jesteśmy w zupełnie innym wymiarze. Resztkami sił udaje się dużej części grupy wybrać na malowniczy spacer. Ujęcia o zachodzie słońca jak pocztówki. Kolory intensywnieją, wszędzie lokalne życie, ostatni jednodniowi turyści wracają na ląd. Mamy wyspę dla siebie.

Jest cudnie. Takiego miejsca i tak szybko w Senegalu się nie spodziewałam. Na sam koniec dnia kolacja wprost na plaży przy świecach. Ryba tym razem z bananami i ananas.


Następny dzień


Pojechali i napisali: