Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Senegal i Gambia 31.10.2023 - 14.11.2023

Jezioro Różowe


02-11-2023

Wyspa o świcie

Ustawiam budzik na rano, ale i tak budzę się przed nim. Najpierw muezin, który nieopodal ma nietypowy meczet przerobiony z wcześniejszego zakonu, nawołuje i to aż dwa razy pod rząd, a potem biją dzwony w pierwszym katolickim kościele w Afryce Zachodniej.

Dobry czas na relację, opisy, zdjęcia i spacer do miasteczka na wschód słońca. Wszyscy jeszcze śpią, na plaży sprzątanie i zamiatanie piasku, ktoś ćwiczy i biega, pojedyncze osoby jak cienie przemykają po uliczkach.

Słońce wstaje, już jest gorąco.

Śniadanie w naszym hotelu w stylu francuskim, bagietka, dżemik, ale jest i omlet. Senegalczycy jadają bardzo podobnie, wzdłuż ulic ustawione są mini budki, w wielkim worze wystają bagietki, a na blacie stoi sterta jaj. Panie na patelni smażą omlet, wkładają go do bagietki i śniadanie gotowe.

W planach mamy zwiedzanie wyspy, dostajemy bardzo dobrego i rzeczowego przewodnika, który zabiera nas na spacer po miasteczku. Opowiada bardzo ciekawe rzeczy, pokazuje nam kawał historii, zabudowę wyspy, pozostałości starego zamku, po krótkiej przerwie na zimne piwo i mocną kawę z ekspresu idziemy do najważniejszego zabytku na wyspie, czyli Domu Niewolników. Tu opowieści nie są wcale wesołe, mamy gęsią skórkę, atmosfera nadal jest bardzo przejmująca. Korzystamy z miejsca, dopóki jesteśmy jedyną grupą. Zdjęcia piękne, choć historia miejsca koszmarna.

Krótka chwila na prysznic i spakowanie walizek, lunch w porcie, znowu smacznie, owoce morza i ryż. A na deser owoce. Lekkie te lunche, ale mamy 3 posiłki jakoś jeszcze nikt nie zgłodniał. A może w upale nie chcę się aż tak bardzo jeść.

Jezioro Różowe

Prom już na nas czeka, wsiadamy i wracamy do Dakaru. Nasz kierowca w ustalonym miejscu odbiera nas i jedziemy nad Jezioro Różowe. Niestety tylko z nazwy, nawet skrawka nie uświadczyliśmy, gdzie woda byłaby, choć lekko różowa.

I mimo tego, że powinno być różowe, bo pogoda piękna, od dawna nie pada, to tegoroczne deszcze podniosły poziom wody zbyt wysoko, rozrzedziły zasolenie i trzeba poczekać, aż woda wyparuje. Nas to już nie spotka, bo oczekiwany efekt różu spodziewany jest w lutym/marcu. Może następna grupa. Nie zrażamy się i robimy sobie całkiem długi spacer do stanowisk, gdzie wydobywa się sól. Po drodze mijamy miejsce, gdzie kończył się rajd Paryż Dakar. Teraz wygląda to jak kawałek zwykłego pola, ale nasz przewodnik pamięta te czasy i ze szczegółami kreśli nam historię tego miejsca. Nie ma tu żadnej tablicy, żadnego znaczka, mapy. Musimy uwierzyć mu na słowo.

Na stanowisku wydobywania soli mimo późnej pory spotykamy jeszcze kilku mężczyzn i wiele kobiet. Panie z koszami na głowach za wszelką cenę chcą nam coś sprzedać, koraliki, bransoletki, breloczki, laleczki. Powoli zaczynamy obrastać w świecidełka.

Panowie szybką porozumiewaj się z naszym opiekunem, podobnie jak on pochodzą z Mali i zupełnie nieoczekiwanie zapraszają nas do 3 łódek i zabierają na środek jeziora, by pokazać, na czym polega proces wydobywania soli stąd. Ciekawe, wielki kosz soli wraca z nami na ląd. My łapiemy jeszcze zachód słońca nad jeziorem i wracamy na brzeg.

W hotelu kolacja, basen i kończymy kolejny dzień w Senegalu.


Poprzedni dzieńNastępny dzień


Pojechali i napisali: