Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Senegal i Gambia 31.10.2023 - 14.11.2023

Sama słodycz ta Gambia


07-11-2023

Śpimy troszkę dłużej

Dzisiaj po śniadaniu tylko krótki dojazd do prywatnego parku, gdzie szykuje się spacer z lwami. Mamy mieszane uczucia, bo to jednak dzikie zwierzaki, bo znamy takie „atrakcje” z innych miejsc na świecie. Ale przetarcie szlaku zobowiązuje i poza Sławą i Agą wszyscy jesteśmy ciekawi, jak taki spacer wygląda w Senegalu.

Najpierw papierki, wypełnianie kroci formularzy, dat, numerów paszportów. Potem musimy wyczekać na swoją kolej i punktualnie o zamówionej porze po małej sprzeczce z panią zarządzającą ruchem, która na siłę i wbrew wcześniejszym ustaleniom chciała wepchnąć nam do grupy osoby spoza naszego grona, (bitwa zwycięska), dostajemy kije i ustawiamy się gotowi na spacer.

Przejmuje nas lokalny przewodnik, wielki człowiek, który bardzo dowcipnie i w dużej mierze po polsku oprowadza nas po parku. Opowiada nam o zwierzakach, nie dystansuje się do pytań wprost i pytań trudnych. A my wcale nie jesteśmy tacy delikatni i chcemy wiedzieć wszystko. Uspokajają nas jego odpowiedzi, wszyscy po ustaleniu zasad wchodzimy do parku.

Para lwów leży sobie pod drzewem, wydają się nic nie robić z naszej obecności. A my czujemy wielki respekt, niepewnie ustawiamy się do zdjęć, opiekunów jest kilku, wyraźnie zachęcają nas, by podejść jeszcze bliżej i by zrobić sobie zdjęcia z bliska.

Pozwalają nawet na zdjęcie grupowe.

Spacer z lwami

Potem zwierzaki idą z nami na spacer. Opiekunowie są na tyle wprawni, że każdemu z nas nagrywają piękne pamiątkowe filmiki, na których jesteśmy sami ze zwierzakami. Widać, że mają w tym wielką wprawę, ale na pewno pomaga też znająca się już od kilku dni grupa, która reaguje na wszystkie prośby bardzo szybko.

Na koniec jeszcze jedna okazja do zdjęć, po czym długo i do końca odprowadzamy nasze lwy z powrotem na ich wybieg. Sami natomiast wychodzimy i wymieniamy się wrażeniami. Jesteśmy na tak, wszyscy. Zwierzęta są bardzo zadbane, warunki bardzo godziwe, zdjęcia to oczywistość w turystyce więc i one nam nie przeszkadzają.

Za chwilę poprzerzucamy się zdjęciami. Zbieramy siły i wsiadamy do autobusu. Każda granica w Afryce to mały niepokój, jak szybko uda się ją pokonać.

Gambia

Tymczasem wyjazd z Senegalu to tylko formalność, pieczątka i już. Podobnie jest w Gambii, gdzie nawet nie musimy wysiadać, tylko oddajemy nasze paszporty. Potem wprawdzie jest kilka punktów kontrolnych, gdzie łapówka rządzi światem, ale wjeżdżamy do Banjulu bez większych problemów.

I gdy już myślałam, że Gambia to będzie bułka z masłem, bo nawet prom okazał się dla nas łaskawy, to nasi opiekunowie zapraszają głodnych nas na lunch.

Lunch na ostro

Każdy ma swoją cierpliwość, ja zazwyczaj mam jej mało, ale na wyjazdach staram się wydłużać jej żywotność, natomiast lunch przy plastikowych stolikach, złożonych naprędce w jeden wielki stół, pod drzewem na środku jakiegoś boiska, z krzesłami od różnej matki, bez zastawy, sztućców, naczyń, obrusa — przerósł mnie całkowicie.

Kontrahent nawet nie starał się dyskutować ze mną po krótkiej wymianie zdań. Czasem bywa i tak. Pilot też człowiek  po tygodniu w podróży może mieć dość stałej walki i udowadniania, że da się inaczej. Moja decyzja kosztuje grupę kolejną godzinę na głodniaka, bo musimy z Banjulu przejechać kawał drogi w stronę kurortów turystycznych, ale ostatecznie lądujemy w libańskiej restauracji, co działa na mnie jak plaster miodu, bo łagodnieję, właściciel Libańczyk po arabsku uspokaja, wietrząc dobry biznes, pociesza i częstują zimną wodą.

Od razu mi lepiej

Afryka została oswojona, szalejemy kulinarnie, nie jedząc wybranych dla nas dań, tylko sami tworzymy swoje zestawy. Na koniec dobra mocna kawa i to z ekspresu.

A za płotkiem toczy się obyczajowe życie Gambii. Mamy sporo mieszanych par, które wydają się potwierdzać plotki o seks turystce w tym kraju.

My jedziemy do hotelu, tu też nie jest idealnie, ale udaje się nas zakwaterować, wprawdzie potem jeszcze nie działa klima i tu i tam, nie ma adapterów, brakuje czajnika, nie działa lodówka, a internet się zacina, zamki na kody nie działają, brakuje klucza do drzwi wejściowych, w pokojach nie ma wody… Wymieniać jeszcze?

Sama słodycz ta Gambia.

Kolacja trochę przymusowa ratuje nam życie.


Następny dzień


Pojechali i napisali: