Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Sokotra 20.02-1.03.2024

Spotkanie z jaskiniowcem


24-02-2024

Na łódkę czas!

Już o 5:30 jesteśmy wszyscy na nogach, najprzyjemniejsza pora dnia przed nami. Jest już jasno, ale słońce, póki co tylko delikatnie przebija się zza chmur. Poranny rozruch. Na macie przed namiotem Kariny ćwiczenia tybetańskie. Piękne miejsce i idealny czas. My szykujemy się do wypłynięcia w ocean łódkami. Zatem stroje, ręczniki, pareo, dłuższe spodnie i sukienki, bo wsiadamy na łódki we wsi.

Dzielimy się na trzy łodzie i płyniemy. Morze dzisiaj wcale nie takie spokojne, fala jest mocno wyczuwalna. Widoki cudne, nasz kapitan młody chłopak na zmianę z kolegą wpływają w przybrzeżne zakamarki, żeby pokazać nam jak najwięcej ciekawych miejsc. Dopływamy na niebiańską plażę i tutaj robimy sobie czas na plażowanie. Cudne słońce. Wspaniały miałki biały piasek, woda przezroczysta i cudnie błękitna. Raj po raz kolejny.

Delfiny i rekin wielorybi

Droga do domu wcale nie jest już taka łagodna, spora fala, skupieni na środkowych ławeczkach czekamy na port w Kalansiya. Udaje się nam wypatrzeć delfiny i to sporo delfinów. I po raz pierwszy na Sokotrze widzimy z bardzo bliska rekina, inni mówią, że wieloryba. Jedni, że jednego, inni, że matkę  z młodym. Ostatecznie ustalamy, że to łagodny i pięknie nakrapiany rekin wielorybi, który bardzo długo płynął obok naszej łódki wzdłuż, a potem przeciął fale, podpłynął pod łódkami i zniknął.

Po powrocie do wioski idziemy do lokalnego, największego na wyspie sklepu, a potem na krótki spacer po mieście.

Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie na tle typowych tutejszych metalowych drzwi, mijamy na ulicach dziesiątki wszędobylskich kóz. Dość tego południowego upału, uciekamy do obozowiska. Tu prysznic w słodkiej wodzie i lunch.    

Zwyczajem sokotrzańskim niektórzy z nas z poduszeczką pod głową zapadają w błogi krótki sen poobiedni na macie pod wiatą.

Spotkanie z jaskiniowcem

Jednak nie ma co marnować czasu i już o 14 ruszamy na spotkanie z jaskiniowcem. Zamawiamy podwózkę, a potem wspinamy się nieco po skałach. Jaskiniowiec Abdullah jest rozpoznawalną osobą na wyspie, jego zdjęcia widnieją we wszystkich przewodnikach, a na spotkanie teraz trzeba się zapisać.

Docieramy na miejsce, Abdullah jak zwykle rozgaduje się, opowiadając swoje historie o potyczkach językowych, o rodzinie, o swoich dziadkach i dzieciach. Pijemy herbatę, podziwiamy widok wart miliony i idziemy na zwiedzanie laguny z jaskiniowcem. Robiąc kolejne kroki, odkrywamy tylko piasek i płytką wodę, ale nie nasz przewodnik, który spod każdego kamienia wyciąga jakieś stworzenia morskie. Są ogórki morskie z bliska, wodne ziemniaki, ostrygi oblepiające kamienie i skały, wreszcie smaczne nożycówki. Na koniec swoje wdzięki zaprezentuje nam rozdymka.

Po tak udanym spacerze wracamy do obozowiska, ale tylko na minutkę, bo już czeka na nas zachód słońca z pięknej skały, skąd widok jest naprawdę cudny. Jemy popcorn, popijamy bawarkę, mamy pączki i małe i duże i z miodem i bez, a słońce jak co dnia właśnie zaczęło swój nieziemski spektakl.

Czas na pląsy przy samochodach

Jak przy każdej grupie i tym razem chłopcy testują nas, jak bardzo jesteśmy taneczni. Test drugi zdany bardzo pozytywnie, mamy miks muzyki lokalnej i zachodniej. Nogi same podrygują.

Na kolację kraby. Mam tu na miejscu zaprzyjaźnionych poławiaczy krabów. Mamy swój układ, że jak tylko jestem tutaj z grupą, przynoszą nam zamówioną ilość krabów, siedzimy sobie potem w kuchni i uczymy się arabskiego, to znaczy oni mnie odpytują z kolejnych słówek, radzą sobie dobrze z angielskim. Dzisiaj mam dla nich niespodziankę, bo przywiozłam piłkę ich ulubionej drużyny FC Barcelona. Zanim jednak prezent to najpierw rozliczenie, tu też mamy swój sekret. Za kraby płaci kontrahent, ale chłopaki boczkiem dostają ode mnie drugie tyle. Wszyscy o tym wiemy, ale udajemy, że to tajemnica. I mamy swój ubaw.  

Szisza time

Przyjęła się szisza w naszej grupie. Siedzimy na macie i niczym fajkę pokoju przekazujemy sobie sziszę, palą z nami kierowcy. Szef tylko z przymrużeniem oka przygląda się naszym wygłupom.

Dobranoc. Kolejna bardzo jasna noc przed nami.


Następny dzień


Pojechali i napisali: