Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Chile i Wyspa Wielkanocna 11-27.03.2024

Park Narodowy Torres del Paine


15-03-2024

Pobudka wcześnie rano

Jesteśmy już przyzwyczajeni. Cel na dzisiaj to Park Narodowy Torres del Paine. Przez chwilę mieliśmy plan na długi trekking do stóp charakterystycznych wież, ale już wczoraj nasze plany zostały zweryfikowane przez pogodę. Wieje, wczoraj spadło sporo śniegu, dzisiaj większość szlaków ma być zamkniętych.

I nie cała grupa dałaby sobie radę na wymagającym szlaku.

Zatem o 7:00 w recepcji spotykamy się z trójką gotowych do opieki nad nami lokalnych przewodników i jedziemy do parku. Ledwo opuścimy nasz hotel i obierzemy kierunek park, widzimy pięknie oświetlone białe szczyty gór. To bardzo dobry znak, a w połączeniu z zapewnieniami naszych przewodników, że to wielkie szczęście z pogodą i że wczoraj niestety było mgliście, zimno, szaro i ponuro, cieszą nas nawet małe dobre znaki prorokujące dobrą widoczność.

Zatrzymujemy się w sklepiku przy granicy z Argentyną, kupujemy pamiątki, dobre mapy, niektórzy nawet czapki czy poncho. Wzmacniająca kawa lub herbata i pędzimy dalej.

Guanako i nandu

Zanim wjedziemy do samego parku, to mamy przygotowanych kilka punktów widokowych. Udaje się nam dość szybko wypatrzeć sporo guanako, których stada są przy samej drodze. Mamy też kondory, najpierw szybują w pojedynkę, a potem w jednej z bocznych odnóg lata ich nawet kilkanaście, widocznie znalazły jakąś padlinę i teraz żerują nad nią.

Przy samej drodze wypatrujemy także nandu, kuzyna strusia, są konie, oczywiście owce i trochę bydła. Mamy komplet. Oczywiście zwieńczeniem marzeń byłaby puma, ale na pocieszenie mamy filmik od jednej z naszych przewodniczek, która specjalizuje się w tropieniu pum w Patagonii.

Widoki piękne, bo widać ośnieżone szczyty. Cudnie kontrastuje niebo, które jest pięknie błękitne z bielą szczytów i wspaniałymi zielonymi łąkami. Szalejemy fotograficznie niemal nad każdą laguną.

Cały czas trzymamy kciuki za słynne wieże, czyli charakterystyczne Torres, ale tych jeszcze nie widać.

Park Narodowy Torres del Paine

Wjeżdżamy do parku, oficjalny szyld i procedura wstępu. Odwiedzamy kolejne miejsca, jest pięknie.

W przerwie na lunch mamy cudny widok znad jeziora na białe szczyty, kilka ptaków siedzi bardzo blisko na gałęziach tutejszych drzew. Sporo zdjęć, małe podejście na wzgórze, niestety kolejny pomysł na trekking i 7 km w górach musieliśmy zaprzepaścić, bo rzeczywiście porywisty wiatr spowodował zamknięcie wszystkich ważniejszych i eksponowanych tras.

Ale dzięki trzem głowom naszych przewodników znajdujemy trasę nad największym jeziorem w parku i ruszamy najpierw pod górę potem w dół. To oczywiście nie była żadna wymagająca trasa, ale dała nam posmak trekkingów w Patagonii, które muszą być piękne.

Na podsumowanie dnia wznosimy toast tutejszym dżinem z lokalnej destylarni, będącym swoistą ciekawostką Puerto Natales.

W hotelu marzy się nam ciepły prysznic i gorąca herbata. Rezygnujemy nawet z wyjścia na kolację do miasta i raczymy się czymś ciepłym w restauracji hotelowej z pięknym widokiem na wodę.


Następny dzień


Pojechali i napisali: