Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Joga na Krecie 27.05-3.06.2024

Pierwsza joga i wycieczka do Chanii


28-05-2024

Joga na start

O 8.00 rano zaczynamy nasze zajęcia z jogi. Najpierw Paulina i Maciej zadbali o to, żeby każda z nas powiedziała, co to dla nas znaczy bezpieczna przestrzeń, czego potrzebujemy, żeby czuć się dobrze w grupie i podczas naszej wspólnej praktyki.

Potrzebujemy braku oceniania, które „zawieszamy na płocie” przed zajęciami, wzajemnej tolerancji, uśmiechu i życzliwości. To z pewnością da się zrobić!

Maciej Łagodziński, jak samo nazwisko wskazuje, jest łagodnym człowiekiem, śpiewa spokojnym głosem mantry, uderza w misę, przechodząc między uczestniczkami, a jej dźwięk wibruje długo w powietrzu. Maciej uczy świadomego oddechu i uważności na własne ciało poprzez Hatha jogę.

Wycieczka do Chanii

Po zajęciach niektóre z nas wybrały się busikiem do pobliskiej Chanii – drugiego co do wielkości miasta na Krecie. Od nas z hotelu to zaledwie 30-40 minut jazdy. To okazja do lepszego poznania się. Chania to urocze miasto, nazywane przez niektórych małą Wenecją.

Chania to jedno z najstarszych ciągle zamieszkanych miast na świecie. Pierwszą osadę założyli w tym miejscu Minojczycy 3000 lat p.n.e. Cywilizacja minojska to pierwsza i najstarsza europejska cywilizacja, która kryje dla nas wciąż wiele tajemnic – minojskie pałace, charakterystyczna dla tej kultury ceramika, czy nieodczytane pismo przypominające egipskie hieroglify. Minojczycy przybyli na Kretę z terenów dzisiejszego Libanu. Była to cywilizacja matriarchalna, gdzie kobiety były kapłankami i pełniły ważne funkcje, a najwyższym czczonym bóstwem była Wielka Bogini.

W XIII w. Chanię zajęli Wenecjanie, którzy przebudowali osadę w stylu włoskim. Serce starego miasta stanowi port wenecki, do którego się udałyśmy.

Po drodze na nabrzeże obserwowałyśmy też jakie wpływy pozostawili w Chanii Turcy, którzy zdobyli miasto w XVII w. i przekształcili kościoły w meczety, wznieśli minarety i wybudowali łaźnie i fontanny.

Architektura Chanii jest eklektyczna, z fragmentami starych murów, wąskimi uliczkami z mnóstwem kawiarni i restauracji.

Kilka z nas zdecydowało się na przejażdżkę po Chanii bryczką zaprzężoną w klacz o imieniu Carmen, powożoną przez Stawrosa. To był dobry wybór – lekka bryza od morza, urocze zaułki, ważne miejsca pokazywane przez naszego woźnicę i stukot końskich kopyt o bruk miasta, w którym mieszkali niegdyś Minojczycy, Grecy, Rzymianie, Turcy …prawdziwy tygiel.

Potem zdecydowałyśmy pobiesiadować w jednej z portowych tawern. Kreta słynie z przepysznych owoców morza – były i mule i krewetki. Nie zabrakło też musaki, czyli zapiekanki przygotowywanej na bazie bakłażana, pomidorów oraz mielonego mięsa.

Wieczorna joga

Wieczorem kontynuowałyśmy naszą praktykę jogową. Co może być lepszego niż joga na trawie, pod palmą, kiedy w uszach słychać szum pobliskiego Morza Kreteńskiego a wiatr łaskocze nas delikatnie, kiedy zamkniemy oczy… Zmęczenie odeszło a nasze ciała rozluźniły się. Powoli przechodzimy w tryb „siga siga”, co po grecku oznacza spokojnie, powoli, bez pośpiechu…i jest panującą tutaj na Krecie filozofią, która bardzo nam przypadła do gustu.


Następny dzień


Pojechali i napisali: