Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Joga na Krecie 27.05-3.06.2024

Wycieczka do Kourtalioti 


29-05-2024

Joga z kogutem w tle

Dziś joga nieco wcześniej, bo już o 7:00 ze względu na czekającą nas wycieczkę.

Rano odgłosy są nieco inne niż wieczorem – często słyszymy swojskie pianie koguta.

Trawa jest jeszcze nieco wilgotna pod stopami. Skupione na odczuciach w swoim ciele, odbieramy rzeczywistość wszystkimi zmysłami.

Takie śniadanie tylko na Krecie

Po jodze jemy śniadanie – tutaj proste rzeczy smakują lepiej. Pomidory są pachnące, ogórki bardziej soczyste, a słony kreteński ser smakuje wybornie przegryzany oliwkami, które na Krecie są podobno wyjątkowe, m.in. dlatego, że zawsze ręcznie zbierane i w specjalny sposób przygotowywane.

Wycieczka z Magdą i Markiem

O 9.00 zbiórka – przyjeżdżają po nas Magda i Marek Tokarscy, wielcy miłośnicy Krety, którzy od kilku lat mieszkają na stałe na Krecie w małej górskiej wsi Mourne. Marek i Magda prowadzą projekt turystyczny creteyourlife.com i specjalizują się w wyprawach w mniej uczęszczane przez turystów miejsca. Napisali też wspólnie książkę pt. „Kreta. Wyspa, gdzie żyje się teraz”, w której dzielą się swoją wiedzą o Krecie i osobistymi doświadczeniami z życia tutaj i swoich wypraw po tej pięknej i jakże różnorodnej wyspie.

Kourtalioti 

Jedziemy razem do wąwozu i wodospadu Kourtalioti (Kourtaliotiko)!

Marek i Magda przygotowali dla nas kijki z trzciny, która przypomina bambus.

Wyposażone w te pomoce ruszamy drogą szutrową w głąb około 3 km wąwozu. Urzeka nas krajobraz – góry, kwitnące fioletowe osty, pachnące zioła takie jak szałwia, tymianek, cząber, wytryskające ze skał źródła i wartka rzeka – strumień płynąca dnem wąwozu. Widzimy przelatujące nad nami ptaki drapieżne takie jak sępy i orły, które upodobały sobie na swój dom zbocza tego wąwozu pełne małych jaskiń i dochodzące do 600 m wysokości.

Idziemy ostrożnie, zatrzymując się na podziwianie krajobrazów. Jest ciepło, ale nie upalnie. W niektórych miejscach brodzimy nawet po uda w chłodnej krystalicznej wodzie. To bardzo przyjemne orzeźwienie.

Czasami stopy ślizgają się po kamieniach – szlak wymaga uważności.

W końcu dochodzimy do miejsca, gdzie trzeba przepłynąć około 20 m w zimnej (około 13 stopni Celsjusza) wodzie, żeby dotrzeć do dużego wodospadu położonego pomiędzy ścianami kanionu.

Nie każdy się na to odważy. Zimna woda zapiera dech. Organizm doznaje lekkiego szoku, ale my płyniemy!

I w końcu docieramy – co za piękno!

Magda robi nam zdjęcia na tle tryskającego wodospadu. Specjalnie w tym celu trzymała telefon w profesjonalnym nieprzemakalnym plecaczku.

Jesteśmy dumne z siebie, endorfiny płyną w naszym krwioobiegu – skaczemy z radości i ściskamy jedną drugą. Udało się nam. WE DID IT!

Po sesji zdjęciowej na tle wodospadu płyniemy z powrotem.

Potem przebieramy się na kamieniach, schniemy w słońcu, Magda i Marek częstują nas kruchymi ciasteczkami z kreteńskim serkiem. Smakują wybornie.

Lunch u Stefanosa

Wracamy do busika i jedziemy na lunch do Stefanosa – właściciela szczególnej restauracji Maravel Garden, która znajduje się w otoczeniu czterohektarowych ogrodów wypełnionych aromatycznymi ziołami stosowanymi w kuchni i ziołami leczniczymi.

Lunch bardzo nam smakuje! Stefanos łączy dania kuchni kreteńskiej z daniami kuchni hinduskiej. Nie bez powodu – zatrudnia w swojej restauracji Hindusów. Jest sałatka kreteńska z quinoa i sosem miętowym oraz kotleciki ze świeżej cebuli w cieście (prawdziwe kulinarne cudo), a także curry z kurczakiem i wegetariańskie aromatyczne danie z kreteńskich warzyw (briam). Nie zabrakło też świeżego chleba z lokalnej piekarni, ulubionego chleba Marka. Na deser jest gęsty grecki jogurt z powidłami z jadalnych kwiatów hibiskusa i domowe ciasto!

Wisienką na torcie jest też raki (alkohol charakterystyczny dla Krety) destylowane z wytłoczyn po winogronach. W tym przypadku nie było to zwykłe raki – degustowałyśmy raki Stefanosa z dodatkiem fasoli tonca, co nadawało mu słodki delikatny smak i aromat.

Przed biesiadą i po biesiadzie jeszcze zakupy w bogato wyposażonym sklepiku Maravel Garden, gdzie można nabyć niezliczone zioła, mieszanki ziół np. do musaki, stifado (grecki gulasz), czy fety, ziołowe herbaty, olejki np. z kwiatu pomarańczy, ręcznie robione mydła i masła do ciała.

Spacer po ogrodzie

Po biesiadzie Magda zaprasza nas jeszcze na spacer po ogrodzie. Wchodząc do niego, zanurzamy się w tym spokojnym i magicznym miejscu, wypełnionym aromatem ziół i kwiatów – akurat jest czas kwitnienia róż. W ogrodzie Maravel rośnie ponad 300 pospolitych i niezwykłych ziół leczniczych. Z ziołami wymieszane są różnorodne kwitnące drzewa oraz kwiaty jednoroczne i wieloletnie, które stanowią pożywienie dla zapylaczy. Jest też sekcja kaktusów z całego świata oraz pawilon z roślinami wodnymi. W samym ogrodzie płynie też strumień, nad którym rośnie 960-letni platan.  Jest tam też mały XIV wieczny kościółek Świętego Mikołaja oraz młyn pamiętający czasy osmańskie.

Co za wycieczka! Ile wrażeń.

Wracamy, żeby zdążyć na wieczorną jogę z Pauliną. Po drodze jeszcze Marek i Magda opowiadają nam o Krecie, a Marek ułożył dla nas cudowny wierszyk (jeden z wielu podczas naszej wycieczki).

Z wierszem na ustach

Dzisiaj przy wieczornej jodze

poleżymy na podłodze

no i może radę damy zrobić cztery pranajamy.

Ta sałatka, briam i curry i hibiskus, nie do wiary!

No i drink z fasolli tonca

już do ziemi nas przyciąga.

Za to myśli w dużym stadzie

Krążą gdzieś przy wodospadzie

i ogrodzie, jak z Edenu.

Czemuś tu nie wrócić, czemu?


Następny dzień


Pojechali i napisali: