Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Kuba - rodzinne wakacje 21.06-7.07.2024

Jedziemy do Vinales 


25-06-2024

Lody, których nie zjemy

Leniwe śniadanie w naszym hotelu. Potem podział ról. Ja i Basia chcemy wybrać się na zwiedzanie z przewodnikiem Kapitolu, a Olek, Zosia i Maciej idą najpierw do Muzeum Starych Samochodów, a potem na zakupy pamiątek w centrum Hawany.

Spotykamy się na lodach, które mają być otwarte od 11:00. Kiedy docieramy na miejsce, mimo tego, że oficjalne godziny otwarcia to 11:00-19:00 nikt nie myśli jeszcze o pracy. Panie obsługujące właśnie wyszły przed lokal na papierosa i na pytanie, czy możemy już wejść, powiedziały tylko: dzisiaj otwieramy o 11:00, a druga dodała a może nawet o 12:00; takie sytuacje denerwują nie tylko na wakacjach. Porzucamy pomysł na lody w tym miejscu, a szkoda, bo były pyszne i pojedziemy do drugiego wskazanego nam przez Anię miejsca.

Tankowanie na Kubie

Po drodze do hotelu ustalamy plan działania, wykwaterowujemy się, jedziemy na lody, imponująca ilość smaków. Po drodze znajdujemy stację benzynową i tankujemy do pełna. Pierwsze koty za płoty. Okazuje się, że jak znajdziemy stację, to musimy upewnić się, że mają benzynę, jak mają to kolejne pytanie czy mają prąd jak i to mają, to ostatnie pytanie, czy to stacja dla nas, czy dla miejscowych. Wtedy tylko kartą zadatkujemy konkretną liczbę litrów i tankujemy. I już. W stolicy nie było z tym większych problemów, co nas nastroiło bardzo optymistycznie.

Droga do Vinales 

Po lodach ruszamy w trasę, przed nami kawał do przejechania, pewnie w trasie 3 godziny. Cel na dzisiaj Vinales, czyli niewielka miejscowość na zachodzie Kuby z ostańcami krasowymi. Nie byłam tam prawie 20 lat, jestem ciekawa czy i na ile zmieniło się od mojej ostatniej wizyty. Zwykle jeździliśmy do Vinales na jednodniowe wycieczki tym razem, ma być inaczej. Spędzimy tam aż dwie noce, by dokładnie poznać okolicę. Najpierw jednak droga, która sama w sobie jest wielką atrakcją. Krowy, konie, sprzedawcy awokado i serów ot tak na autostradzie. Zasady ruchu dowolne, ruch dowolny, wszystko dowolne.

Domowo w Vinales 

Wpasowaliśmy się szybko w tutejszy rytm i jazda nie stanowi problemu. Tak naprawdę to ruch jest żaden, a przy kolejnych kilometrach staje się coraz mniejszy. Docieramy na miejsce na tyle wcześnie, by poznać całą rodzinę naszego właściciela. Dzisiaj zamieszkamy w hoteliku bardziej przypominającym prywatną kwaterę. Dzieciaki znajdą tu mnóstwo zwierzaków, na dodatek większość z nich mieszka w naszym pokoju i tak mamy szczeniaka Zeusa, który śpi na materacu pod łóżkiem, mamy labradora Ciclo, który uwielbia zimną posadzkę w naszym pokoju sypialni i rodziców Zeusa, którzy raz są tu raz tam. Drzwi otwarte na przestrzał, każdy wchodzi i wychodzi kiedy chce. Bardzo rodzinny klimat.

Obok nas Szwajcarzy, którzy nie mieli zbyt wiele szczęścia i pani spadła wczoraj fatalnie z konia, a teraz cierpi i niestety właśnie zakończyła się ich podróż po Kubie, pomagamy na ile możemy, bo wprawdzie szpital był na miejscu, ale nie było leków. Teraz czekają na samolot do domu i wracają w trybie natychmiastowym. To nam daje do myślenia przy decyzji czy rzeczywiście chcemy konno dotrzeć do tutejszych jaskiń.

Pomyślimy, a póki co pędzimy pod Mural Prehistorii łapać go o zachodzie słońca. Tu Zosia jeździ konno, ale tylko stępa przed muralem, my robimy zdjęcia i oglądamy wielgachne malowidło. Za to nie zmieniła się nic tutejsza pina colada, która smakuje dokładnie tak samo jak przed 20 laty.

Naleśniki

Pyszna kolacja w rodzinnej atmosferze. Uczę panie robić naleśniki, bo powoli tęsknimy za naszymi smakami i daniami innymi od prostej, ale sytej kuchni kubańskiej.

Gramy w karty, bawimy się z psami i oganiamy od meszek i komarów. Jest ich tu mnóstwo.

Zapada czarna noc. Nie jest łatwo, psy szczekają i kołtunią się za drzwiami, budzi nas upał, potem przenikliwy chłód klimatyzacji, wreszcie kiedy wszyscy zasypiamy, nastaje świt i cała wieś budzi się do życia. Wymagająca to była noc.

 


Następny dzień


Pojechali i napisali: