Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Kuba - rodzinne wakacje 21.06-7.07.2024

Kubański Paryż


28-06-2024

Basen o poranku

Leniwy poranek zaczynamy w stolicy. Obowiązkowo basen, bo takiego widoku nie możemy odpuścić. Piękna pogoda, cudny widok, Hotel świeci pustkami.

Lody, bo musimy nadrobić zaległości z ostatniego razu i wsiadamy do samochodu, celem jest Cienfuegos, ale po drodze planujemy kilka atrakcji na Półwyspie Zapatas. Zanim jednak zjedziemy z autostrady, staramy się znaleźć stację benzynową.

Tankowanie

Niestety już na drugiej po drodze, choć paliwo jest, to nie ma prądu i nie ma jak zatankować. A nasz wskaźnik niespodziewanie szybko wskazuje coraz mniejszą ilość paliwa.

Na drugiej stacji bierzemy się na sposób, od razu po odjechaniu od dystrybutora macha na nas chłopak po drugiej stronie ulicy, zachęca nas, by przejechać cztery pasy autostrady ot tak po prostu w poprzek. Nie trzeba nam dwa razy powtarzać, nikogo ten manewr nie dziwi, czyli tutaj to normalka.

Od razu oferuje nam paliwo, w ciut wyższej cenie niż ta na stacji, ale nadal w pełni akceptowalnej dla nas. Z ciekawością patrzymy, co będzie działo się dalej, kiwa na kolegę, który wyjmuje z kieszeni kluczyk, otwiera drzwi do… toalety i w kanistrach przynosi odpowiednią ilość paliwa.

Minutos

Wlewamy i ruszamy, niezbyt daleko, bo w przerwie znalazłam stoiska z kanapkami tzw. minutos. Buła, smażona ryba i trochę warzyw. Zamawiam od razu 5, choć Zosi ryba nie smakuje, i domawiamy dla niej szarpaną wołowinę.

Posileni, zatankowani zjeżdżamy z autostrady i jedziemy w poszukiwaniu krokodyli, które mają być naszym pierwszym postojem.

Całe miejsce największy ma afisz, pod nim trzech panów pracujących i oprowadzających turystów, w kilka chwil organizujemy się i jesteśmy gotowi na spacer od klatki do klatki.

Piękna zieleń dookoła, pamiątkowe zdjęcia i ruszamy dalej.

Nurkowanie

Kolejny przystanek to jaskinia z rybami. Jest już dawno po oficjalnych godzinach otwarcia i może to tłumaczy, że pan od biletów tutaj widać wyraźnie, że jest po robocie. Zionie od niego alkoholem na kilometr, co tylko wścieka jeszcze bardziej hordy komarów.

Nie poddajemy się, wynajmujemy nawet dwie maski i rurki, które tak przy okazji kosztują trzy razy tyle, co sam wstęp.

Musimy wskoczyć do wody, bo zjedzą  nas komary. Oczko pomiędzy skałami wygląda bajkowo, ryb jest rzeczywiście trochę. Przyjemne nurkowanie.

Cienfuegos

Tuz przed zachodem słońca docieramy do Cienfuegos, mocno na wyrost nazywanego Paryżem Kuby. Trzeba mieć szczęście, żeby w recepcji trafić na grupę górników, albo innych inżynierów, którzy podobnie jak my będą mieszkać dzisiaj tutaj. Ale kolejka długa na kilometr i weseli panowie w rządku czekają na  swoje klucze. Trochę tu poczekamy.

Potem drugie tyle na kolację, bo restauracja, choć miała zacząć pracę o 20:00, nawet o 21:00 jest jeszcze zamknięta.


Następny dzień


Pojechali i napisali: