Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Sokotra rodzinnie 26.12.2024-4.01.2025

Łowienie krabów i mecz


28-12-2024

Królewskie śniadanie 

Budzimy się wyspani około 5:00. Na zewnątrz robi się jasno. Pogoda dzisiaj dużo lepsza, niebo wprawdzie jest nadal trochę zachmurzone, ale jak zgodnie wszyscy twierdzą, to lepiej dla nas. 

Śniadanie iście królewskie, ze wszystkimi dobrociami: chleb smażony przez naszego kucharza, chałwa, jaja, fasolka, serek i nutella. 

Wyprawa łodzią na Shoab

Wzmocnieni posiłkiem zmierzamy do portu w tutejszej miejscowości. W planach mamy wyprawę łodzią na plażę Shoab. Na pokładzie Maciej, który nie lubi łódek. A pogoda dzisiaj zapowiada dość mocną przeprawę. I rzeczywiście spora drewniana łódź rybacka jest szarpana z prawa na lewo. Wali dziobem przebijając się przez kolejne fale. Zimno, płyniemy nawet w polarach. Nagle zaczyna padać, i to nie jest już zwykła mżawka, ale konkretny deszcz. Na szczęście jak tylko zmienimy kąt płynięcia i znikniemy za klifami, woda się uspakaja a deszcz razem z nią. 

Obowiązkowo zakładamy kamizelki, i nawet Basia, która fal się nie boi, nabiera pokory do żywiołu. Zosia za to wydaje się czekać na kolejne jeszcze wyższe fale, tyle radości sprawiła jej ta przeprawa. Maciej z ulgą schodzi na brzeg. 

Nie jesteśmy tu sami, wraz z nami przypłynęło kilku innych turystów, plaża jest jednak na tyle szeroka i długa, że znajdujemy miejsce dla nas. 

Kąpiele w wodzie, obowiązkowa gra w piłkę, sesja foto, dziewczyny odnajdują szkielet żółwia w krzakach. Sporo muszelek, małe krzaczki. 

Rozsądek nakazuje nam wracać przed południem, od 12:00 woda często płata figle, a fale stają się nie do zniesienia. 

Pierwsza część podróży mija niemal gładko, tym bardziej że uwagę naszą pochłaniają delfiny, które pokazują się nam przy łódce. 

Niestety za klifami jest już walka o przetrwanie. Płyniemy synchronicznie z inną rodziną w łódce obok. Zawsze to dobrze mieć kogoś pod ręką. Kapitan i kontrahent wydają się niewzruszeni sytuacją, my bardziej przejęci prawdopodobnymi zagrożeniami zbici w kupę, odliczamy czas do brzegu. 

Szczęśliwie cali i tylko trochę mokrzy wracamy do Kalansiya. 

Kalansiya

W porcie jak zwykle gwarno i tłoczno, od razu opadają nas dzieciaki. Większość z nich interesuje się Zosią, której białe loczki i niebieskie oczy są tutaj rzadkością. Jedna z dziewczynek zupełnie niespodziewanie całuje Zosię w policzek, inna podaje rękę, są i takie, które próbują jej dotknąć. 

Wracamy do obozowiska. Wyrównujemy błędnik i oddech. A że woda wyciąga, to czekamy na lunch. Po nim chwila na sjestę, a potem wycieczka do jaskiniowca. 

Wycieczka do jaskiniowca

Abdullah wita nas serdecznie, opowiada o swoim życiu, pokazuje kilka stworzeń wodnych. Furorę robi jednak mała kózka, która chętnie pozuje do zdjęć u jaskiniowca. Wracamy do namiotów, ale nie ma czasu na odpoczynek. Pogoda jak marzenie, to wracamy na naszą wczorajszą plażę. Dzisiaj w słońcu wygląda ona jak z widokówek, a woda od razu wydaje się cieplejsza. 

Łowienie krabów i mecz

O 16:00 Basia i Olek wybierają się na łowienie krabów. Mam tutaj swoich dwóch zaprzyjaźnionych nastolatków, którzy poszukują pośród turystów okazji na biznes. Kiedyś zaproponowali nam kraby, od tego czasu jak tylko jestem, to zamawiamy kraby, często także ośmiornice, a chłopcy miło konwersują z nami w obozowisku, dostają też sportowe upominki. Pokazali się już wczoraj, złożyliśmy zamówienie, a dzisiaj zgodzili się zabrać dzieciaki na połów krabów. 

Basia i Olek zachwyceni wyprawą, dopiero podczas tego spaceru po lagunie odkryli mnogość tutejszych stworzeń. Kilkanaście krabów przynieśli na kolację. 

Oczywiście był też mecz i wymiana koszulek. 

Niestety nie udało się nam podarować chłopakom żadnych butów sportowych, świeciły im się oczy do naszych korków, których kilka par zabraliśmy ze sobą, ale niestety rozmiary były dużo mniejsze. 


Następny dzień


Pojechali i napisali: