Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Arabia Saudyjska 2-17.02.2025

Meczet na szynach, czyli pociągiem przez Arabię


05-02-2025

Poranek na spokojnie

Rzadko zdarza się nam zaczynać dzień tak późno. Na objazdówkach poranne wstawanie jest wpisane w harmonogram dnia. Dzisiaj jednak pierwszym punktem programu jest pociąg, a jego odjazdu nie możemy przyspieszyć. Skracamy sobie trasę między Al-Hufuf a Rijadem i wybieramy kolej. 420 km pokonamy w dwie i pół godziny.

Komfortowa podróż koleją

Pociąg punktualnie wtacza się na czysty i elegancki peron. Kolej, której ten odcinek powstał w latach 50., jest idealnie zadbana i bardzo przyjemna. Sam budynek dworca przypomina raczej terminal lotniczy niż znane nam dworce. Nasze bagaże przechodzą kontrolę gabarytów – kilka większych walizek trafia do specjalnego schowka, a reszta jedzie z nami w przedziałach.

Konduktor nie może zrozumieć, dlaczego nie chcemy schować się w klimatyzowanej, mocno wychłodzonej poczekalni. Tutaj nikt nie stoi na zewnątrz – wszyscy pragną chłodu. Przekonamy się o tym za chwilę również w pociągu, gdzie klimatyzacja pracuje na pełnych obrotach.

Nasze miejsca są zajęte przez rodzinę, która zdążyła urządzić sobie mały piknik, zostawiając po sobie sporo do sprzątania. Dopiero po chwili orientujemy się, że trafiliśmy do przedziału, w którym – oprócz 18 miejsc siedzących – znajduje się meczet. Ruszamy kilka minut przed południem, czyli w porze kolejnej modlitwy. Za naszymi plecami rozciąga się dywan modlitewny, a na monitorze wyświetla się kompas wskazujący kierunek Mekki.

Modlą się zarówno mężczyźni, jak i kobiety, a nawet dzieci. Wymieniają się falami na dywanie – niektórzy przynoszą swoje małe dywaniki, inni korzystają z ogólnodostępnych. Nikt nie zwraca na nas zbytniej uwagi, choć niektóre kobiety patrzą na nas z lekkim dystansem, widząc telefony w naszych rękach. Szybko jednak znajdujemy nić porozumienia i spędzamy obok siebie kolejne dwie godziny podróży.

Poznajemy młodą Saudyjkę podróżującą z maleństwem. Oczywiście ochom i achom nie ma końca – sesja fotograficzna, kilka pogawędek, jak to w pociągu.

Kierunek: krańce świata

Po wyjściu z pociągu niemal od razu przesiadamy się do samochodów terenowych i jedziemy za Rijad, na „krańce świata”. Tak nazywa się skała, która w tym miejscu stanowi zakończenie długiego, 800-kilometrowego łańcucha górskiego. Z daleka widać sporo samochodów i ludzi na punkcie widokowym – zaraz do nich dołączymy.

Ku naszemu zaskoczeniu większość odwiedzających wycofuje się tuż przed kulminacyjnym momentem, czyli zachodem słońca. Powoli miejsce pustoszeje, a my zostajemy niemal sami. Spotykamy tutaj pierwszych turystów – grupkę Azjatów, małą międzynarodową ekipę z British Airways (w tym polską stewardessę) oraz samotnego podróżnika z Polski.

Zachód słońca jest magiczny, a miejsce wręcz hipnotyzujące. Spokój, mocny wiatr, wspaniały widok sięgający po horyzont. Na koniec kawa i daktyle – oczywiście!

Powrót do stolicy

Do Rijadu docieramy późnym wieczorem. Starcza nam jeszcze sił na kolację, choć szef kuchni mocno przecenił nasze możliwości.

Dobranoc!


Następny dzień


Pojechali i napisali: