Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Arabia Saudyjska 2-17.02.2025

Medyna z Baszear


13-02-2025

Zmiana środka transportu

Nasi kierowcy z wczoraj odbierają nas z hotelu, by zabrać nas na lotnisko. Choć to tylko lotnisko krajowe, to cała odprawa odbywa się bardzo sprawnie, a samolot zaskakuje ilością miejsca na nogi. Przed nami lot z Tabuku do Medyny. Zaoszczędzimy sobie sporo jazdy autobusem.

Medyna 

Medyna wita nas wyższą temperaturą, na lotnisku przy bagażach niespodzianka: będzie z nami nowa przewodniczka, specjalistka od Medyny, z którą spędzimy cały dzień, a jak się okaże i kawałek nocy.

Póki co odbieramy bagaże i spotykamy naszego starego dobrego znajomego, czyli kierowcę.

Ruszamy na zwiedzanie miasta. Baszear, bo tak ma na imię przewodniczka, choć nie mówi płynnie po angielsku, jest osobą bardzo pogodną, szalenie zorganizowaną i niesamowicie przedsiębiorczą. Potrzebowaliśmy takiej miłej odmiany. Pomni niedawnej przewodniczki w Alula i sytuacji kobiet w Arabii, Baszear jest dumnym zaprzeczeniem wszelkich (prawie) ograniczeń.

Zaczynamy zwiedzanie od meczetu Quba, gdzie uda się nam wejść do środka. Panowie mogą wejść do części głównej, my tylko do tylnej części meczetu, by stanąć za mężczyznami. Rozmodlone tłumy pielgrzymów robią na nas ogromne wrażenie. Nie ma tu mowy o przypadkowości czy braku zaangażowania.

Baszear bardzo pewnie i wprawnie przeprowadza nas przez kolejne bramy i przejścia. Stąd ruszamy do centrum modlitewnego, drugiego w hierarchii ważności meczetu dla muzułmanów.

Tu stajemy naszym autobusem przy drodze dojazdowej. Całe miasto jest rozmodlone i wszędzie widać pielgrzymów, łatwo ich poznać w ręcznikach na ciele, to tak naprawdę dwie niezależne płachty materiału w kolorze białym przypominające do złudzenia ręczniki. Zarezerwowane dla mężczyzn i tych widzimy tutaj sporo. Dojście do Meczetu Proroka to szeroka aleja z pamiątkami, budkami z jedzeniem z całego świta. To także szereg kawiarni i całkiem luksusowych hoteli.

Wolno nam dojść tylko do słupków przy bramie głównej prowadzącej na teren meczetu.

Chłoniemy każdą chwilę, przyglądamy się modłom. Przewodniczka przynosi nam świętą wodę ze źródła Zam Zam. A potem zabiera na kawę. Zupełnie niespodziewanie dla nas spada deszcz, pojedyncze krople zaczynają przykrywać wieki plac. Pielgrzymi rozpinają nad głowami liczne parasole.

Chowamy się w sklepie z perfumami, gdzie robimy zakupy arabskich zapachów. Potem kawa i widok ukradkiem na plac i mdlących się ludzi z restauracji pobliskiego eleganckiego hotelu.

Jeść!

Nie było czasu na lunch, więc teraz wczesna kolacja, po drodze mijamy jeszcze świętą górę i zasiadamy do stołu. Dzisiaj komponuje nam jedzenie dziewczyna. Zupełnie inaczej niż dotychczas. Dania w Medynie są ciut inne niż to, co jadaliśmy dotychczas. Mamy ciekawe socjologiczne zjawiska, wreszcie pojawiają się wokół nas kobiety, córka właściciela, która jest koleżanką przewodniczki, jej siostra, wszystkie przychodzą się z nami przywitać.

Wieczorne wyjście poza programem

Myli się ten, kto by pomyślał, że to już koniec atrakcji na dzisiaj. W tajemnicy przed naszym przewodnikiem i kierowcą umawiamy się z Baszear na wyjście wieczorne. Przyjeżdża swoim samochodem, którym jeździ od dwóch lat i robi to bardzo wprawnie, dodatkowo zamawiamy Ubera. Oczywiście nie da się podzielić 13 osób na dwa zwykłe samochody osobowe, ale szybko upychamy się po arabsku i wszystko się da.

Najpierw oglądamy znany nam już meczet z góry, podświetlony jest nocą bardzo okazale, i panuje tu wcale nie mniejszy ruch niż za dnia. A potem zaczyna się dla nas najciekawsza część wieczoru. Nasza przewodniczka zabiera nas do miejsca, gdzie spotykają się ludzie, by posiedzieć pod parasolami. Piją soki, herbatę, palą sziszę. Po raz pierwszy widzimy tak dużo dziewczyn w czarnych abajach, ale już bez przykrytych twarzy. Niektóre z nich mają zdjęte także chusty. W łazience damskiej salon piękności poprawki makijażu, czerwone usta, długie rzęsy. To dopiero było ciekawe. Wybieramy miejsca w basenie, tak, dosłownie nasze siedzisko oblane jest dookoła wodą z basenu.

Zamawiamy soki, herbatę oraz sziszę. Palenie sprawia nam sporą frajdę, tym bardziej że nasza przewodniczka także pociąga fajkę.

Grubo po północy zostaniemy odwiezieni do hotelu. Ale to był dzień, ale to była noc.


Następny dzień


Pojechali i napisali: