Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Arabia Saudyjska 2-17.02.2025

Od pustyni po oazę – dzień pełen niespodzianek w Arabii


04-02-2025

Poranek pełen planów

Budzimy się dość wcześnie, plany mamy ambitne. Najpierw śniadanie, które nie zaskakuje nas niczym specjalnym. Ruszamy o czasie, by dotrzeć do miejscowości Al Hafouf. Po drodze pustynia i sporo rozmów na tematy gospodarki Arabii, tutejszych problemów, wielkich planów i marzeń.

Zwiedzanie Al Hafouf

W samym mieście docieramy do starówki, niestety dwa budynki istotne dla miasta są zamknięte. Jednak w jednym z nich Asia puka do drzwi kołatką i ku naszemu zaskoczeniu, gdy już pogodziliśmy się z tym, że nie uda się nam wejść, drzwi się uchylają i wychodzi zza nich strażnik. Zaspany, przeciera oczy, mrużąc je od światła.

Mamy niezły ubaw z sytuacji, niestety strażnik przekonuje nas, że wewnątrz trwa remont i nie może nas wpuścić. Z pomocą przychodzą nasi przewodnicy i przypadkowi mieszkańcy Arabii, którzy dopiero co witali się z nami i robili nam zdjęcia. Po 10 latach wrócili z USA do Arabii i natknęli się akurat na naszą grupę. Pod takim naporem próśb strażnik mięknie i wprowadza nas do wnętrza. Remontu nie ma, oglądamy piękne wnętrza.

Pałac Ibrahim i jego tajemnice

Przejeżdżamy do Pałacu Ibrahima. Tu już wszystko otwarte – pokazowy zabytek w mieście. Oglądamy meczet, nawet od środka, wchodzimy do łaźni i kuchni. Nawet odkrywamy tajemne podziemia.

Spacer po suku

Czas na suk. O tej porze dnia większość straganów jest zamknięta, ale my i tak robimy rekonesans z nadzieją, że wrócimy tu wieczorem.

Oaza Al Ahsa i skalne formacje

Czas na formacje skalne w oazie Al Ahsa – największej oazie na świecie, wpisanej na listę UNESCO i do Księgi Rekordów Guinnessa.

Najpierw jednak lunch. By przyspieszyć, zgadzamy się na to samo danie. Po zwiedzaniu magicznego labiryntu i zakamarków pośród skał siadamy do obiadu.

Jesteśmy zaskoczeni otwartością tutejszych mieszkańców, w szczególności kobiet. Naszym wysłannikiem jest Asiunia, która uśmiechem zjednuje od razu przychylność całkiem zakrytych kobiet. Witają się z nami, podają ręce, pozują do wspólnych zdjęć. Czuć naprawdę mnóstwo sympatii.

Zachód słońca nad Jeziorem Żółtym

Na koniec dnia przesiadamy się do jeepów i pędzimy na pustynię, by dotrzeć nad Jezioro Żółte. Niestety po drodze jeden z pięciu samochodów nagle staje i ani drgnie. Musimy przesiąść się do pozostałych aut i jedziemy dalej. Kolory stają się coraz bardziej intensywne, pustynia pięknie się wybarwia.

Na wydmach okalających jezioro roztacza się wspaniały widok. Panowie rozstawiają nam krzesła, robimy wspólne zdjęcia.

Nagle, wraz z zachodem słońca, pojawiają się zupełnie niespodziewanie komary i meszki – i to w ogromnej ilości! Nie możemy się od nich opędzić, machamy rękami jak szaleni.

Gdy wydaje się, że to już koniec przygody, okazuje się, że mamy tylko dwa samochody i nijak się do nich nie zmieścimy. Pozostałe dwa auta pojechały do zepsutego samochodu z pomocą. I klops.

Komary, jakby wyczuwając sytuację, atakują nas całymi chmarami. Skaczemy, machamy, nie mamy pomysłu, jak się ich pozbyć. Wreszcie zapada decyzja, by upchnąć się w dwóch autach – nie tylko na siedzeniach, ale nawet w bagażniku – i zacząć odwrót, bo nie wiadomo, jak długo jeszcze to potrwa.

Szczęśliwie docieramy na miejsce w komplecie.

Wieczór i zasłużony odpoczynek

Czas na hotel, w którym dostajemy apartamenty nawet z pralką i zmywarką (na jedną noc), a potem jedziemy na kolację. Ta okazuje się prawdziwą ucztą kulinarną – pyszne dania, niesamowity sok z granatów i jeszcze nawet deser.

Humory mamy niesamowicie dobre, śmiejemy się do łez.

Dobranoc.


Następny dzień


Pojechali i napisali: