Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Po wylądowaniu i sprawnym przejściu przez lotniskowe formalności ruszamy prosto do naszego hotelu w dzielnicy Shinagawa. Choć zmęczenie po podróży daje o sobie znać, energia miasta udziela się wszystkim już od pierwszych chwil.
Zaczynamy nietypowo, ale bardzo po japońsku – od wizyty w konbini, czyli sklepie całodobowym Seven Eleven. To już moja tradycja: każdą podróż do Japonii rozpoczynam właśnie tutaj. Dla gości to nie tylko okazja, by kupić wodę czy przekąski, ale też pierwszy kontakt z japońską codziennością. Bo właśnie w tych małych sklepikach widać porządek, technologię, uprzejmość i detale, które tak bardzo odróżniają Japonię od reszty świata.
Po krótkim odpoczynku wybieramy się na spacer do położonej nieopodal świątyni Sengaku-ji, znanej z historii 47 wiernych roninów – jednej z najsłynniejszych opowieści o lojalności i honorze w kulturze samurajskiej. W spokojnej atmosferze, wśród nagrobków bohaterów tej historii, czujemy, że naprawdę jesteśmy już w Japonii.
