Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Korea Południowa 22.04-4.05.2025

Gyeongju 


27-04-2025

Przejazd pociągiem

Pobudka, ostatnie śniadanie, które uważamy za nudne, ale jeszcze za nim zatęsknimy.

Ruszamy metrem na dworzec. Mamy w planach przejazd pociągiem. Idzie nam bardzo sprawnie, choć to chyba rzadkość, bo nie spotykamy zbyt wielu osób w metrze z walizkami. Chyba rozumiemy dlaczego, odległości są dość spore, nie wszędzie są windy albo schody ruchome.

My tym razem po raz pierwszy testujemy podróż z pięcioma małymi bagażami. Wcześniej zabieraliśmy dwie walizki dla całej rodziny. Na pewno tym razem jest wygodniej. Na dworcu dość spory ruch, ale jak to w Korei wszystko odbywa się w bardzo uporządkowany sposób.

Numer peronu wyświetla się dopiero na 10 minut przed odjazdem pociągu. W tej samej chwili pasażerowie tego składu ustawiają się w kolejce i jeden po drugim zjeżdżają schodami ruchomymi na peron, gdzie stoi już pociąg. Oznaczenia na chodniku jasno wskazują miejsce konkretnych wagonów.

Gyeongju 

Trzy godziny bardzo miłej drogi. W Gyeongju wysiadamy w centrum miasta i musimy dostać się do naszego hotelu. Łapiemy dwie taksówki, bo do jednej nie mieścimy się z naszymi walizkami. Pan kierowca nie ma początkowo pojęcia, dokąd ma nas zabrać, ale nie przepuszcza okazji i zamyka nas w samochodzie. Dopiero wtedy zjeżdża na bok i analizuje adres naszego hotelu. Okazuje się, że hotel leży daleko od dworca za to blisko starego miasta.

W tradycyjnym hanoku

Na miejscu wita nas młody właściciel miejsca. Jest bardzo zaangażowany, a miejsce przepiękne. To do niedawna był tradycyjny stary dom należący do rodziny Ewana. Od dwóch lat dwa pokoje zostały przystosowane dla potrzeb turystów. Z niemałą dumą Ewan oprowadza nas po pokoju, pokazując wszystkie nowinki i mnóstwo gadżetów, którymi nafaszerowany jest apartament, bo to na pewno nie pokój. Śpimy w tradycyjnym hanoku, na materacach ułożonych na ziemi. Mamy piękną łazienkę, wspaniałe jacuzzi, choć bez bąbelków.

Ruszamy do miasta

Pijemy zieloną herbatkę i ruszamy do miasta. Ewan jest tak miły, że funduje nam podwózkę swoim autem, najpierw zwiedzamy świątynię, potem lokalnym autobusem przejeżdżamy do muzeum i  na stary most.

Wracamy do hotelu taksówką. Przemiły pan taksówkarz podarowuje Zosi małą kaczuszkę, a z nami miło gaworzy po drodze. W poszukiwaniu czegoś do zjedzenia na kolację, idziemy pieszo na stare miasto. Udaje się nam znaleźć całkiem smaczną piekarnię.


Następny dzień


 

Pojechali i napisali: