Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Japonia z Asią 3-13.04.2025

Matsumoto


06-04-2025

Jedziemy szukać Góry Fuji! 

Dlaczego szukać? Ponieważ Fuji-san jest nieśmiała i często lubi się chować za chmurami. 
Jesteśmy dobrej myśli. Nie bez powodu wylosowaliśmy wczoraj same pozytywne wróżby, prawda?

Po śniadaniu pakujemy się i ruszamy w drogę. Czas upływa nam na opowieściach o zawiłej historii Japonii, o jej początkach, o cesarzach, samurajach, panach feudalnych i szogunach. 

Robimy sobie przerwę na kawę i doznajemy pierwszego ukłucia lęku. 

Zaczyna padać deszcz...

Nadal jednak usilnie wierzymy, że najwyższa góra Japonii będzie na nas czekać w pełnej okazałości. 
Docieramy do Oshino Hakkai, gdzie są się piękne krystalicznie czyste stawy z wód roztopowych spływających z Fuji. 
Jest też równie piękny widok na samą górę, ale... nie dzisiaj. Nasze modlitwy chyba nie były wystarczająco gorliwe i Fuji-san skryła się za chmurami. Oznacza to tylko jedno! Jeszcze musimy tu kiedyś powrócić.

Okolica umila nam jednak doznany zawód. Oshino Hakkai jest malutką wioską, w której możemy oglądać tradycyjne domy, spróbować lokalnych przekąsek, zrobić zakupy i popatrzeć w głąb krystalicznej wody w stawach. W niektórych z nich pływają nawet karpie koi!

Z Oshino Hakkai jedziemy dalej w kierunku Matsumoto. Najpierw jednak przystanek na lunch. Dostajemy tradycyjny japoński posiłek - przystawki, ryż, tempura oraz hoto, czyli gorący kociołek z szerokim makaronem, warzywami i mięsem. 

Matsumoto

Kiedy docieramy do Matsumoto, w końcu zaczyna świecić słońce. Dzięki niemu możemy zrobić piękne zdjęcia samurajskiego zamku Czarnego Kruka, czyli zamku Matsumoto. Dlaczego taka nazwa? Ponieważ cały jest czarny z wyjątkiem pojedynczych białych wstawek. W słońcu, pośród trawy, drzew i wody, budzi nasz respekt. 

Urodziny

Pod koniec dnia znów zaczyna padać deszcz. Nie przeszkadza nam jednak, ponieważ w cieple hotelu świętujemy urodziny! Śpiewamy sto lat, składamy życzenia, wznosimy toasty. Nie brakuje również malutkiego tortu. 

Nie da się go podzielić, więc któreś z nas wpada na pomysł zabrania łyżeczek z jadalni i "dziabnięcia" po kawałeczku.
Dzięki takim dniom jak ten, więzi, które tworzą się w naszej grupie stają się coraz mocniejsze!


Następny dzień


Pojechali i napisali: