Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Długi, ale spokojny lot i jesteśmy niemal na krańcu świata - w Kraju Kwitnących Wiśni. I zaczynamy naszą podróż w idealnym momencie, bo… wiśnie akurat zaczynają kwitnąć!
Wita nas chłód i deszcz, ale podobno gdy kwitnienie wiśni zaczyna się chłodem, to dłużej trwa. Oby!
W hotelu króciutki odpoczynek i zniecierpliwieni wyruszamy w miasto! Dziś metrem. Na początek odwiedzamy nieoczywisty zakątek Tokyo, taki poza utartymi szlakami, a jednocześnie to jedno z niewielu miejsc, gdzie miasto zachowało się niezniszczone trzęsieniami ziemi czy wojną.
Yanaka to wąskie uliczki, drewniane świątynki co krok, sklepiki z rzemiosłem prowadzone od paru pokoleń. Przystanek na aromatyczną kawę w XIX wiecznej kawiarni i spacerujemy, chłonąc tutejszą nieśpieszną atmosferę… Zaglądamy też na cmentarz, ale nie byle jaki! Pochowanych jest tu wiele osób z jednego z najznamienitszych japońskich rodów - Tokugawa.
A na rozgrzanie się odwiedzamy słynącą z najlepszych ramenów Ramen Street na rozbieganej Stacji Tokyo. Jemy różnie, delikatne Tokyo Ramen, o dominującej nucie czosnku czy wyjątkowo esencjonalne Tonkotsu. Wszystkie wyśmienite! Nie bez przyczyny nawet Michelin rekomenduje tutejsze Ramenije!
Nasyceni pyszną kolacją i pierwszymi wrażeniami z Tokyo udajemy się na wypoczynek po długim dniu.
