Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Korea Południowa 22.04-4.05.2025

Wyspa Jeju


30-04-2025

Najpiękniejsza świątynia 

Nie udało się nam wyciągnąć na wschód słońca dzieciaków. A w Busan całkiem nieopodal nas jest najpiękniejsza świątynia w całej Korei. Ruszamy wprawdzie tuż po wschodzie słońca, ale na miejscu jesteśmy i tak sami. Nie ma tu jeszcze turystów, za to spotykamy dwie osoby, które widocznie przed pracą wpadły na szybką modlitwę. Miejsce zasłużenie zostało okrzyknięte piękną świątynią. Robi naprawdę wrażenie, szczególnie teraz przy okazji obchodów święta latarni.

Z hotelu musimy dostać się na lotnisko. Taksówkę zamawiamy przez hotel w przeddzień wylotu. Wszystko wydaje się być wyliczone co do minuty. Niestety taksówka spóźnia się 20 minut, do teraz nie wiemy, czy to recepcja nawaliła, czy taksówkarz, choć bardziej realna wydaje się wina recepcji.

Szybka taksówka na lotnisko

Kiedy pan taksówkarz dowiaduje się, że nasz samolot odlatuje za półtorej godziny, blednie. Choć mamy dwie trasy do wyboru: przez miasto lub obwodnicą, i pyta, ale widać, że już podjął decyzję i od razu wskakujemy na obwodnicę. Łamiemy z pewnością wiele przepisów, by zdążyć.

Jesteśmy na lotnisku na 55 minut przed odlotem samolotu, tu pani w check in counter niewzruszona naszym poddenerwowaniem nie chce albo nie może odprawić nas samodzielnie, tylko odsyła nas do kiosku samoobsługowego. Udaje się nam szybko uzyskać karty pokładowe.

Teraz tylko u tej samej pani musimy oddać nasze bagaże.

Wsiadamy do samolotu bez najmniejszego stresu. Zdążymy jeszcze wypić kawkę i zjeść dobrą kanapkę (to umowne).

Wyspa Jeju

Lądujemy w Jeju, na wyspie należącej do Korei. To jedyne miejsce podczas naszej podróży gdzie zdecydowaliśmy się wynająć auto. Busikiem przejeżdżamy do wypożyczalni. Kontrola naszych dokumentów dość skrupulatna i odbieramy furę. Teraz dopiero poznamy przepisy ruchu drogowego, które po czterech dni jeżdżenia po Jeju nadal nie wydają się nam dość jasne.

Ale bez problemu docieramy do hotelu. Tu pokoje są już gotowe, mieszkamy nad samym oceanem. Szybko udajemy się na spacer do miasteczka. Jesteśmy głodni i kuszą nas owoce morza, które tu podobno smakują najlepiej. Zasiadamy nad kociołkiem wielkiej zupy z owocami morza, potem nie do końca najedzeni szukamy czegoś na deser.

Mandarynki i nowożeńcy

Spacerujemy trochę po okolicy. Miasteczko zbudowało swój marketing wokół mandarynek, wszędzie są mandarynki. Skuszeni opisami najpiękniejszych miejsc na wyspie wybieramy się wieczorem na jedną z ładniejszych plaż. Jest rzeczywiście bardzo ładna, a o zachodzie słońca także ciekawa. Spotykamy aż 6 par młodych podczas sesji ślubnych o zachodzie słońca. Nie na darmo Jeju nazywana jest wyspą dla nowożeńców. Mamy okazję posłuchać występów karaoke wprost na plaży. W kawiarni nad samą wodą smakujemy tutejszych słodyczy oraz kawy, w menu dumnie opisanych jako Jeju Only.

Widzimy też, że Jeju jest zdecydowanie droższym miejscem niż wcześniejsze miasta.

Domowa kuchnia

Wracamy do domu mocno po zmroku. Myśleliśmy, że nie jesteśmy głodni, jednak zmieniamy zdanie i wracamy do miasteczka. Jeju słynie z czarnych świnek i czarnej wieprzowiny. Upatrzyliśmy sobie już wcześniej bardzo lokalną małą restaurację z kuchnią domową i pierożkami. Pani jest przemiła gości nas przednio.

Wracamy objedzeni do hotelu.


Następny dzień


 

Pojechali i napisali: