Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Sokotra 20-27.10.2023

Lądujemy w szkole


22-10-2023

Tak głośnej nocy nie pamiętam na Sokotrze

Plandeka łopocze na wietrze, bijąc ze wszystkich stron, jest bardzo głośno. Nasi kierowcy nie śpią już od dawna. Starają się zabezpieczyć nasz stół na śniadanie. Po raz kolejny nie wytrzymamy w namiotach do omówionej godziny odjazdu. Trzeba przyspieszać. Kucharz wydaje nam śniadanie, my lekko zdezorientowani zerkamy na naszego organizatora, który, póki co zachowuje wielki spokój. Jednak pogoda nie zapowiada żadnych nadziei na wielką poprawę. Chłopcy jeszcze przed śniadaniem wyskakują do pobliskiego miasteczka, by wybadać teren. Już raczej nie łudzę się, że możemy realizować nasz program.

Po śniadaniu walcząc z wiatrem i deszczem pakujemy w pośpiechu nasze samochody. Nadal nie rozważamy powrotu do hotelu, jak zaleca tutejsze ministerstwo.  

Po dotarciu zaledwie kilku kilometrów dzielących nas od wioski szukamy wojska. Żołnierze zgodzili się nam pomóc, na czas wiatru i uderzenia głównej siły cyklonu chcieliby zaprosić nas do siebie do jednostki. Jednak ani jedna brama wjazdowa, ani druga nawet nie drgną, a naszym kierowcom zależy bardzo, by nasz dobytek był całkowicie bezpieczny, a samochody blisko. Tym bardziej że mamy ze sobą kuchnię.  

W szkole

Na wystosowany wczoraj przez tutejszego Gubernatora apel o ofiarnej pomocy turystom, których zaskoczył niespodziewany o tej porze roku cyklon, trafiamy do dyrektora szkoły, który w zaledwie kilka minut przerywa swój sielski sobotni poranek i jedzie wraz z nami pękiem kluczy, by wpuścić nas do środka.

Szkoła jest wielka, nowoczesna, wybudowana przez Arabię Saudyjską. Nie przeszkadza nam chwilowo wielki nieporządek, a mówiąc dosadnie bałagan. Dla potrzeb naszej grupy uprzątnięta zostaje jedna sala lekcyjna. Możemy się tam rozgościć. Nagle nie wiadomo skąd pojawiają się całe zastępy mężczyzn ubranych w białe kombinezony i wyrażających chęć pomocy.

Wywiad dla telewizji

Akcja ratunkowo-ewakuacyjna w toku. My mamy sporo radości, gdy widzimy nieporadne zastępy ochotników, które nie mają żadnego pomysłu ani procedur, jak postępować w takich sytuacjach. Jeszcze bardziej rozbawia nas widok tutejszej telewizji, dwóch panów pojawia się równie szybko jak sam cyklon. Marzy im się wywiad z dyrektorem szkoły, turystami, najchętniej mężczyzną, ale nie gardzą ostatecznie mną.

Pytanie jest jedno bardzo ogólne, mamy opowiedzieć co się wydarzyło, komu dziękujemy i to wszystko po angielsku. Ja wysuwam się do mikrofonu, grupa stoi za mną, poza mną wywiadu udziela także Wojtek. Wszystko odbywa się w bardzo profesjonalnej atmosferze, z brawami na koniec i pamiątkowym zdjęciem.

Kiedy po kilkunastu minutach ekipa wraca, musząc niestety przyznać się, że zapomnieli wcisnąć guzik: nagraj, padamy ze śmiechu.

Nocujemy w klasie

Tymczasem zajęliśmy jedną klasę, nasze materace i poduszki już są z nami. Jestem w stałym kontakcie z organizatorem, planujemy, co możemy zrobić. Z szeregu opcji zostaje już tylko kilka pomysłów.

Dodam, że ekipa ratunkowa poza pozowaniem do zdjęć, wniesieniem 4 materacy i 6 poduszek nie zrobiła zbyt wiele dla nas. Ale do końca dnia widzieliśmy ich przemieszczających się po miasteczku w poczuciu spełnionej misji w białych skafandrach. Pan dyrektor jeszcze dwukrotnie pojawiał się w szkole, pytając, czy niczego nam nie brakuje. A wieczorem dojechał sam pan gubernator, którego pomyliłam początkowo ze specem od generatora. Jakoś tak wyszło. Na szczęście szybko naprawiłam wpadkę i ściskałam dłoń z wielką wdzięcznością i prośbą o nienakładanie na nas mandatu za nieposłuszeństwo. Jak się okazało, tylko my zostaliśmy sobie poza hotelem w stolicy.

Lunch przygotowany w szkole, a podany w klasie smakuje nam wybornie, pogoda pod psem, stale pada i jest chłodno. Mamy w naszej klasie już całkiem miły kącik czytania książek, jest dyskoteka z minigłośnikiem, mamy wywiad z naszym organizatorem. Tym razem tylko w ramach grupy. Pytamy bardzo szczerze o życie na wyspie, interesują nas relacje damsko-męskie, dzieci, sytuacja kobiet, praca, zarobki. Rafat odpowiada równie szczerze, czasem nas zaskakuje, czasem daje do myślenia. Poruszyliśmy wiele bardzo ciekawych tematów.

Pogoda jak zaklęta, ani cienia nadziei na szybką poprawę.

Serwuję kawę z ekspresu przenośnego, co jest mini rozpogodzeniem pochmurnego popołudnia. Przed oczami migają mi niezrealizowane dzisiaj atrakcje. Ale staram się trzymać dzielnie i cały czas mam nadzieję, że cyklon zaraz ustąpi.  

Godzę się z myślą, że przyjdzie nam tu zostać cały dzień. A może i noc.

Kolacja także w sali lekcyjnej. Dostajemy jeszcze 3 inne pomieszczenia do spania. Nasi kierowcy posprzątali jedną łazienkę, szykując ją tym samym dla nas. Musielibyście zobaczyć, jak sprawnie kąpiemy się pod kranikami do ablucji. Włosy, całe ciało, nic nam nie jest już straszne.

To, że tak dzielnie znieśliśmy ten dzień to tylko zasługa grupy, która otoczyła mnie taką serdecznością i zrozumieniem, że część stresu i odpowiedzialności (także za pogodę) ze mnie zeszła.

Dobranoc


Poprzedni dzieńNastępny dzień


Pojechali i napisali: