Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Sokotra 9-17.10.2023

Pływamy z delfinami!


12-10-2023

Spokojna noc za nami

Już dużo lepiej się nam spało w porównaniu z nocą poprzednią. Wczesna pobudka, nie pierwsza. Przyzwyczaimy się, poza tym życie obozowe zaczyna się zazwyczaj bardzo wcześnie. Szykujemy się na wyjazd na bajkową plażę. Szybko pakujemy namioty, już dokładnie wiemy jak i co należy złożyć, gdzie przełożyć. Nie pomagamy przy składaniu sprzętu, bo chłopaki mają swój system i prosili, by im go nie psuć. Za to aktywnie pomagamy przy śniadaniu. Asiunia po raz kolejny w kuchni uczy naszego kucharza smażyć jajecznicę. To, co zaproponował nam on wczoraj, przypominało małe grudki z jajek wymieszane z warzywami. Asia zmienia koncepcję, wybija na patelnię 35 jajek i smaży jajecznicę po polsku. My jako grupa zachwyceni, a kucharz pełen podziwu, że tak szybko i krótko trwa cały proces smażenia.

Delfiny

Asiunia już oficjalnie została włączona w skład kucharzy. Szczęśliwi my. Czas nagli. Przejeżdżamy do wioski, gdzie na brzegu stoi sporo łódek zabierających turystów na plażę. Dzielimy się na dwie grupy i płyniemy, toń morza idealnie gładka, żadnych fal, płynie się bardzo przyjemnie. Ja jednak wiem, że czeka nas po drodze wielka niespodzianka, zazwyczaj właśnie tutaj spotyka się delfiny. I nie inaczej jest tym razem, już z daleka na horyzoncie wypatruję wystające ponad powierzchnię wody płetwy. Całe stado radośnie opływa nasze łódki, bawi się wyraźnie w wodzie. Cała grupa szaleje fotograficznie, i zamiast płynąć, dalej krążymy, robiąc kółka i nie mając dość widoków.

Wreszcie jednak schodzimy na brzeg. Nie chce się nam wierzyć, że jest tutaj tak pięknie. Błękitny kolor wody, bielusieńki miałki piasek, nie powtarzam, że znowu jesteśmy tu sami. Obok stoi namiot, z ciekawością zaglądamy do środka, ale okazuje się, że to baza wyprawy nurkowej, która trzyma tutaj zapasy żywności i sprzęt wędkarski. Zatem przed nami dwie błogie godziny lenistwa. Beata nie wychodzi z wody nawet na chwilę, my zmieniamy się pływając, mocząc w boskiej wodzie, albo spacerując po brzegu. Upał jak zwykle, ale zupełnie inaczej znosi się go gdy jest się w wodzie.

Jest bosko

Plan jest taki, by po powrocie do samochodów zapakować się sprawnie i ruszyć do kolejnej wielkiej atrakcji na wyspie, czyli lasu drzew smoczych. Niestety wraz z kolejnymi kilometrami dzielącymi nas od cudnej pogody na plaży mamy coraz więcej niskich i złowieszczych chmur a do tego zaczyna mżyć. Nie chce mi się wierzyć, że zapowiadane wcześniej deszcze mogą być prawdą. Ale są. Nie poddajemy się, dojeżdżamy do pierwszego miejsca na obozowisko. Nasz przewodnik nawet nie podejmuje tematu, by tu zostać, zna moje zdanie. To dopiero wstęp do widoków i prawdziwego lasu, nie zobaczymy go stąd. Poza tym pogoda pod psem, coraz chłodniej, pada i miny nam rzedną. Na to wszystko przyjedzie smaczny lunch. Uczymy się jeść, siedząc w kucki. Do czasu wydania posiłku bierzemy naszego przewodnika na spytki, pytamy o wszystko. Decyzja zapada, przenosimy się gdzie indziej, a do lasu wrócimy na sam koniec.

Dobra decyzja, wszyscy odetchnęli, mam nadzieję, że za 4 dni będzie lepsza pogoda.

Docieramy do wydm, gdzie tańczymy, śpiewamy, rozdaję koszulki firmowe, trwa sesja fotograficzna. Wspólne zdjęcia z ekipą. Jest bardzo sympatycznie. W naszym obozowisku rozłożyła się grupa rosyjska, którą już znamy, szybko myślimy nad planem B i jedziemy dalej wzdłuż wybrzeża, by tam mieć miejsce wprost na plaży tylko dla siebie.

W pośpiechu chłopaki rozkładają nam namioty, a my korzystając z ostatnich promyków słońca, biegniemy pod rurę, bo dzisiaj słodka woda tylko z węża. I to opanujemy szybko, nic nam nie jest straszne.

Kolacja pod gwiazdami

W kuchni znowu rządzi Asia. Tym razem nie pozwala ugotować kozy w 40 minut, bo taki był zamiar naszego kucharza. Z zegarkiem w ręku ustawiamy czas na 1 godz. i 20 minut. Koza siedzi w szybkowarze, a my robimy sałatkę z pomidorów ku zdziwieniu naszych opiekunów.

Muszą być też ziemniaczki. Kolacja jest przepyszna. Wszystkim bardzo smakuje, mały deszcz przypomina o sobie podczas posiłku, szybko rozkładamy namiot, który przyda się także następnego dnia jako ochrona przed słońcem. Jesteśmy padnięci, maszerujemy spać, fale walą dzisiaj jak szalone.


Poprzedni dzieńNastępny dzień


Pojechali i napisali: