Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Czeka nas nasz pierwszy przejazd shinkansenem. Najpierw z Takayama jedziemy do Nagoya normalnym pociągiem i dopiero tam przesiadamy się na Shinkansen do Himeji.
Okazuje się, że przydarza się nam rzecz niebywała - zawsze punktualny pociąg tym razem czeka na nas aż 7 minut! Nasz zwykły pociąg miał po drodze kolizję z leśnym zwierzakiem. Spowodowało to opóźnienie, wiemy już, że nie zdążymy z przesiadką na shinkansen. Ale ten czeka! Być może kolejny nie miał odpowiedniej ilości miejsc dla naszej grupy? Tego nie wiemy. W każdym bądź razie sadowimy się wygodnie i rozkładamy - wzorem Japończyków - z prowiantem.
Po dotarciu do Himeji zostawiamy w hotelu nasze tobołki i zabieram grupę na lunch. Na dziś wybrałam keiten sushi, czyli miejsce, gdzie sushi porusza się na specjalnej taśmie, a każdy z kolorowych talerzyków z sushi ma swoją cenę.
Posileni ruszamy w stronę najbardziej chyba znanego w Japonii zamku - zamku Himeji, zwanego również zamkiem białej czapli. Jest piękny! Zjawiskowy! A do tego wprost tonie w kwitnących wiśniach! Takiej ilości kwiatów jeszcze nie widzieliśmy! Wieje lekki wiaterek, płatki wiśni wirują w powietrzu, usłane są nimi chodniki. Pogoda nam sprzyja, niebo jest błękitne - sceneria niczym z bajki!
Nasyceni takimi wspaniałymi widokami wracamy pieszo do hotelu na kolację.
