Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Relacjonuje:Wygodny lot to był jeden z argumentów za Tunezją. Poza tym nigdy nie byłam w tym kraju. Interesował mnie od zawsze, choć po lekturze wpisów na wielu blogach i w przewodnikach mina mi rzedła, bo opinie były dość krytyczne i nie dawały nadziei na udany wyjazd.
Jednak po raz kolejny przekonałam się już pierwszego dnia, że tylko strach ma wielkie oczy, że...
Czas na śniadanie, które okazało się iście królewskie. Godzina różnicy względem czasu w Polsce dała nam sporo luzu rankiem. Bez basenu się nie ruszamy. Pierwszy punkt programu to Kartagina, która okazała się kompleksem w pięciu aktach. Trochę tu, trochę tam. Udało się nam zwiedzić wszystko. A w największym kompleksie przy termach złapał nas nawet przyjemny wiosenny...
Czas na wyjazd poza Tunis. Dzisiaj przed nami droga daleka do Kairouan. Ale zanim opuścimy stolicę wybieramy się do Muzeum Bardo. Nie chce się nam wierzyć, że można tu swobodnie chodzić po mozaikach, dotykać mozaik, nie ma żadnych zabezpieczeń ani pań pilnujących. Zatem korzystamy w pełni z uroków tego muzeum, potem rezygnujemy już z kolejnej wizyty w medinie i jedziemy dalej.
...W informacji nabywamy zintegrowany bilet obejmujący kilka miejsc zabytkowych i jedziemy do miasta. Póki co nie ma jeszcze turystów i jest bardzo kameralnie. Wielki Meczet robi wrażenie, bo jest skromny, a zarazem stary i historycznie bardzo ważny. Oglądamy go z tarasu pobliskiego sklepiku i utwierdzamy się w przekonaniu, że Tunezyjczycy wcale nie są nachalni i nie...
Pyszne śniadanie, słońce, widok na pustynię, czego chcieć więcej. Ruszamy na zwiedzanie oaz. Pierwsza z nich Chebika najbardziej turystyczna, nie bardzo mi się podoba. To pierwsze takie miejsce, gdzie jest tak turystycznie, stragan za straganem, jedna ścieżka i wszyscy turyści przywożeni tutaj autami terenowymi. Ale wypada ją zobaczyć, więc jesteśmy i my tutaj. Dzieciaki nawet wskakują do małego...
Taki mamy plan, by maksymalnie wykorzystać czas w naszym luksusowym hotelu na pustyni. Obsługa dwoi się i troi, by nam dogodzić. Pogoda z minuty na minutę coraz lepsza. Przyzwyczailiśmy się już, że poranki są zawsze mgliste, a potem słońce wygrywa i temperatura rośnie nawet do 34 stopni.
Dzieciaki wskakują jeszcze do basenu. O tej porze roku warto, by był podgrzewany.
Ciemno, cicho i nie za gorąco. Namioty mają wszelkie wygody łącznie z łazienką. Śniadanie pod palmą typowo tunezyjskie: raczej na słodko. Mamy chleb, a do niego w małych kolorowych miseczkach miód, chałwę, dżem, jajko na twardo, serek topiony. Uwijamy się z jedzeniem, bo muchy też mają porę śniadaniową.
Czas na nas, wracamy na pustynię. Tym...
Plan na dzisiaj jest taki, by pokręcić się trochę po wioskach. To robimy. W Matmacie, jak widać, najbardziej turystycznym miejscu w okolicy znajdujemy hotel, w którym kręcono Star Wars i do dzisiaj kwitnie tu biznes związany z filmem. Już od wejścia gra muzyka z filmu, ściany ozdobione są postaciami z filmu, a każdy pokój nosi imię innego bohatera.
Pyszny lunch. Czas na...
Czas na ostatni dłuższy przejazd. Po słodkim śniadaniu w jaskini żegnamy się z właścicielami i jedziemy w stronę wybrzeża. Na koniec pobytu w Tunezji zaplanowałam nocleg w hotelu resorcie nad samym morzem z opcją all inclusive. To cały czas nie jest mój ulubiony sposób na wakacje, ale rozumiem, że po tygodniu jedzenia jagnięciny i kuskusu należą się nam pizza, lody czekoladowe i naleśniki...
