Miała być Kenia, bo „Król Lew” i obiecane Basi safari. Zrobiłam nawet konkretne przymiarki, ale lotów za mile nie było bo to czas wakacji i wielkiej migracji, ceny niesamowite, malaria i zawsze to ryzyko szczególnie podczas wakacji z dzieckiem, zatem padło na RPA. Ja zachwycona, bo to jeden z moich najbardziej ulubionych krajów, Maciek równie rad bo dobra kuchnia i mięsna, a...