Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Relacjonuje:Odbieramy świadectwa i pędzimy do Warszawy. Nie spodziewałam się, że mogą być aż takie korki na trasie do stolicy.
Docieramy na styk, ale bez większych problemów odbieramy nasze karty pokładowe i lecimy do Paryża. Tu nocleg w hotelu przy lotnisku i na jutro zaplanowane mamy ekspresowe zwiedzanie miasta.
Pogoda taka sobie, dość zimno i mży. Na szczęście, jak dotrzemy do miasta, poprawi się na tyle, że bez problemu zrealizujemy nasz program. Małgosia zaplanowała nam plan zwiedzania rozpisany niemal co do minuty na 4 godziny, które mamy w Paryżu przed odlotem naszego samolotu do Hawany. Zamawiamy Ubera, żeby z hotelu przy lotnisku jak najszybciej dotrzeć do centrum.
Trafia się...
Mimo zmęczenia Zosia wyciąga nas już o 5:00 z łóżek. Cóż robić. Przed nami dzień zwiedzania Hawany. Pogoda zaskakująco sprzyja spacerom, bo nie jest zbyt ciepło.
Mamy wyznaczoną trasę i idziemy od placu do placu. Na pierwszy rzut Stara Hawana musi zrobić na nas wrażenie. Nic się tu nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Dzieciaki potrzebują chwili, żeby się oswoić z...
Codziennie udaje się nam pospać ciut dłużej, do rekordów wakacyjnych jeszcze daleko, ale idzie nam coraz lepiej. Za to, kto rano wstaje, ten może uciąć sobie spacer po Hawanie o poranku. Poniedziałek, zwykły dzień pracy. Coraz więcej osób w zwykłym pędzie udaje się do pracy albo szkoły. My robimy rundę nieopodal naszego hotelu i wracamy na śniadanie.
Leniwe śniadanie w naszym hotelu. Potem podział ról. Ja i Basia chcemy wybrać się na zwiedzanie z przewodnikiem Kapitolu, a Olek, Zosia i Maciej idą najpierw do Muzeum Starych Samochodów, a potem na zakupy pamiątek w centrum Hawany.
Spotykamy się na lodach, które mają być otwarte od 11:00. Kiedy docieramy na miejsce, mimo tego, że oficjalne godziny...
Panie zrobiły nam niespodziankę i usmażyły nam pyszne polskie naleśniki. Dookoła nas kolibry, motyle, świergot miejscowych ptaków. Jesteśmy niewyspani i pogryzieni i to straszliwie przez meszki i komary, i drapiemy się nieustannie przy stole, ale mamy nadzieję, że za chwilę wszystko minie. Sesja w ogrodzie i zbieramy się na plażę. Żegnamy się ze Szwajcarami, którzy czekają na...
Też były komary i meszki, też spały z nami zwierzaki, oczywiście, że szczekały pod naszymi drzwiami niemal jak kukułka co godzinę, a dodatkowo Anglicy wrócili dopiero o północy i nie mogli dostać się do swoich pokoi. Czyli bardzo atrakcyjna noc za nami.
Ale co tam, przygody być muszą, śniadanie w rodzinnej atmosferze, pamiątkowe zdjęcie na do widzenia i ruszamy...
Leniwy poranek zaczynamy w stolicy. Obowiązkowo basen, bo takiego widoku nie możemy odpuścić. Piękna pogoda, cudny widok, Hotel świeci pustkami.
Lody, bo musimy nadrobić zaległości z ostatniego razu i wsiadamy do samochodu, celem jest Cienfuegos, ale po drodze planujemy kilka atrakcji na Półwyspie Zapatas. Zanim jednak zjedziemy z autostrady, staramy się znaleźć stację...
Śniadanie z widokiem na całe miasto. We Trójkę z Basią idziemy dla przyzwoitości na krótki spacer po mieście. Trwa typowy rozruch poranny. Docieramy nawet na wybrzeże, gdzie napotykamy festyn z klaunami, sztuczkami i występami dla dzieci.
Około południa ruszamy na południe do Trynidadu. Po drodze mamy jednak ambicję, by zboczyć mocno z trasy i dotrzeć pod wodospad El Nicho,...
Rzadko zdarzają się na naszych trasach takie dni jak ten dzisiaj. Mamy po prostu wolne, żadnych wielkich planów na zwiedzanie, rano powitanie słońca na plaży, to realizuję w pojedynkę, potem dołączają do mnie pozostali. Po długim i wolnym śniadaniu wylegamy na plażę i nad baseny. I tak z jednego miejsca w drugie, pływanie, spacery, jedzenie, książki.
Dzieciakom taki rytm dnia i takie...
Po południu wyjeżdżamy do Trynidadu, żeby zobaczyć, jak wygląda to jedno z piękniejszych miast na Kubie. Hmm, mimo dobrej pory, miasteczko świeci pustkami. Ulice wyludnione, sprzedawcy i restauratorzy błagalnym wzrokiem zapraszają nas do środka. Miasto wygląda na wymarłe.
Na całej Kubie powtarza się problem braku turystów. W naszym hotelu najwięcej jest samych kubańskich Gości,...
Żal nam wszystkim stąd wyjeżdżać. Dobrze, że trwają kolejne spotkania w piłce. Pod pretekstem zainteresowania piłką przeciągamy nasz pobyt tutaj możliwie długo.
Dzisiaj ruszamy na północ kraju, do miejsca, którego jeszcze nie znam. Cayo Guillermo, to podobno piękne plaże i wspaniałe widoki. Na sam początek, tuż za Trinidadem, zatrzymujemy się na starej plantacji...
Z łóżka widać ocean. Woda i jej kolory cudne. A zapowiada się jeszcze lepiej. Korzystając, że dzieciaki jeszcze kokoszą się w pachnącej białej i mięciutkiej pościeli, my idziemy na plażę i na poranną kawę z widokiem na wodę.
Uwielbiam takie momenty, ale na wakacjach z dzieciakami jest ich bardzo mało.
Śniadanie w drugiej z czterech restauracji. Tu, ku naszemu...
Dzisiaj od rana mocniej wieje, ale tylko przyjemniej dla nas, natomiast nie skorzystamy już ze sportów wodnych, bo wiatr jest zbyt duży. Ale nam to nic nie przeszkadza i plażujemy sobie, korzystając z uroków tej dzisiaj absolutnie pustej plaży na wyłączność.
Rezygnujemy z obiadu i ruszamy w dalszą drogę, dzisiaj kolejny długi przejazd do Cayo Santa Maria.
Dzielimy się na grupy i jedni z nas są na plaży, inni nad basenem. Mamy w planach wizytę w tutejszym delfinarium. Show jest rzeczywiście ciekawe, a zwierzaki wyglądają na bardzo zżyte ze swoimi opiekunami i dobrze pielęgnowane.
W naszym hotelu sporo ludzi. To dla nas nowość, bo do tej pory podróżowaliśmy sami przez Kubę. Oswajamy się z tym klimatem, nikt mnie nie przekona do hoteli...
Od rana pływanie z delfinami, a potem już droga do Varadero. Oczywiście dopiero po meczach. Docieramy do Varadero już dość późno, dostajemy dwa pokoje z widokiem na plażę. Klimatyzacja nie działa, a komarów jest 1000.
Zgłaszam w recepcji prośbę o naprawę klimatyzacji, to dla nas ostatnia noc na Kubie, musimy wypocząć, przepakować nasze walizki, klimatyzacja być musi.
...Od rana jeszcze korzystamy z uroków miejsca, i tu dopiero mamy folklor, sam hotel wybrany po ciemku i jedyny, który gotów był nam pomóc to czterogwiazdkowy resort all inclusive. Obłożenie 100%, goście z Rosji, Polski i Niemiec – idealne podsumowanie wakacji. W basenie animacje, gra w piłkę, aquaaerobik, itd. Obok siatkówka plażowa, głośna...
